przekonanym u siebie będąc, iż pierwszy krok dobrze zdziałany skutkami następnych włada.
Z ustawicznego badania dowiedział się, iż między wodzami nieprzyjaciół zwyczajna przy równości pierwszeństwa była niezgoda. Nie znosili się z sobą tak, jakby należało, aby rzecz szła porządnie i ciągle. Ztąd pochodziło, iż najcelniejsze ich siedlisko w Hiszpanii Kartagena nie miała należytego opatrzenia, i tysiąc tylko żołnierzy jej strzegło. Przedsięwziął zatém korzystać z takowéj niebaczności i, nie zwierzając się nikomu, pod pozorem innéj wyprawy, zbliżał się coraz bardziej ku owemu miastu. Dopiero domyślać się poczęli o jego zamyśle Rzymianie, gdy się ujrzeli pod Kartageną.
Nagły szturm przestraszył wielce oblężonych; i byliby za pierwszym wstępem zdobyli miasto Rzymianie, gdyby na innego trafili obrońcę. Był to Magon, rządca miasta, mąż waleczny, roztropny i wielkiego w rzemiośle wojskowém doświadczenia. Lubo więc niespodziewanie napadniony, nie stracił serca i przytomności i z małą liczbą broniących takowy dał odpór, iż mimo największe Rzymian i wodza samego, który się nie oszczędzał, wysilenia, z niemałą stratą do swoich stanowisk wrócić musieli.
Widok nieuskutecznionego dzieła wzmógł oblężonych; zewsząd się słyszéć dawały okrzyki, naigrawania i chlubne przegróżki; odparte hufce rzymskie szły nazad ze wstydem i rozpaczą; ale Scypion z tego samego powodu wziął otuchę, iż co przedsięwziął, do skutku przywiedzie. Trzymał więc przez czas niejaki wojowników swoich w nieczynności, a sam wszelkich ku wykonania dzieła używając sposobów, gdy postrzegł, iż część miasta, którą otaczały wylewy wodne, nie była dostatecznie opatrzona, a zaś wody ze zwrotem morza zmniejszały się o téj właśnie porze, puścił przez nie w bród żołnierzy swoich. Gdy więc ile w nocy razem na niespodziewające się bynajmniéj straże wpadli wszczęła się niezmierna w mieście trwoga; z murów spędzeni zwiększyli ją, a tymczasem z drugiéj strony wyłamali drzwi u bram Rzymianie. Wpadli zatém w miasto, i poszło na rabunek. Magon schroniwszy się do zamku i widząc się bez pomocy; poddał się zwycięzcom. Niezmierną zdobycz podzielił między wojsko Scypion. Co zaś w gotowych pieniądzach znalazł, oddać w całości do skarbu publicznego nakazał.
Gdy więźnie przed nim stawiono, znalazła się między niemi nieporównanéj piękności panna; o téj, gdy się dowiedział, iż była zmówiona z Allucyonem, wodzem Hiszpanów, przyzwać go do siebie kazał, a stawiwszy pannę, tak mówił do niego. — Wiem, iż miałeś ją pojąć za małżonkę, dla téj przyczyny strzedz jéj kazałem jak najpilniéj w obozie, iżbyś ją z rąk moich bez trwogi odebrał. Cieszę się wielce z tego, żem się do tak pożądanego złączenia przyło-
Strona:PL Dzieła Ignacego Krasickiego T. 6.djvu/176
Ta strona została przepisana.