które pod innemi wodzami zostały, przewyższały siły rzymskie.
Zatrzymał się więc w okolicach Terrakony Scypion, gdzie zimę przebył i zbierał ze wszystkich stron przybywające do siebie posiłki sprzymierzeńców. Te wzmocnili i nierównie liczniejszemi uczynili Indybilis i Mandoniusz, najcelniejsi wówczas wodzowie hiszpańscy; po ich przyjściu ujrzał się na czele czterdziestu tysięcy pieszego żołnierza, jezdnych zaś miał trzy tysiące. Wyszedł więc w pole. Pod Sylpią
znalazł nieprzyjaciół zawartych w okopach: ale wywiódł ich przemysłem udawąjąc skwapliwy powrót, a gdy za nim szli w pogoń, stanął
natychmiast w porządnym szyku: bój się wszczął żwawy, i gdy wśród największego zamieszania ukryte w zasadzkach roty tył wzięły nieprzyjaciołom, z niezmierną klęską ustąpić z placu musieli. Ostatnia to była między Kartagińcami, a Rzymiany w Hiszpanii bitwa.
Magon albowiem do Gadów się cofnął. Azdrubal zaś, syn Giskona, z żalem opuścić musiał ten kraj i do Afryki powracać, gdy już w Hiszpanii trudno było oprzeć się Rzymianom.
Scypion zwycięzca nietrwałych dotąd w wierności Hiszpanów, przy Kartagińcach obstawiających, nie dowierzał ich porywczym
oświadczeniom i miał pilne oko na czynności pierwszych narodu tego przywódców. Właśnie się rozrządzeniem świeżo nabytych krajów zatrudniał, gdy niebezpieczną chorobą złożonym został w Kartagenie, i wkrótce rozeszła się wieść o jego śmierci. Czuwający na dobrą tylko porę owi nibyto naczelnicy sprzymierzeńców
Indybilis i Mandoniusz, podnieśli natychmiast rokosz, a co wzmogło jeszcze bardziej niebezpieczeństwo takowego powstania, część wojska rzymskiego, którą był Scypion ku straży kraju w nadbrzeżach Iberu zostawił, powstała przeciw zwierzchności, a mniemając, iż się
pozbyli czułego wodza, znaleźli tę porę sposobną ku dogodzeniu chciwości swojej, do której od dawnych czasów przez ustawiczne
rabunki byli przywykli. Pozór spisku był zatrzymana należytość, której gdy się upominali, a dla niedostatku pieniędzy nie mogli jej otrzymać, wypowiedzieli starszyźnie posłuszeństwo, a na ich miejsce obrali z pomiędzy siebie dwóch wodzów, Albiusa Kalena i Atryusza Umbra. Niedość jeszcze mając na takowem przeciw karności wykroczeniu, przywłaszczyli sobie moc nadania im nazwisk prokonsulów z przysposobioną, tak jak byli zwykli używać wybrani z Rzymu, okazałością pierwszeństwa i powagi.
Wieść o śmierci Scypiona, która ich była uwiodła, gdy później jego wyzdrowieniem fałszywą się być okazała, napełniła buntowników bojaźnią. Scypion ubolewał nad tak okropnem i szkodliwem dla Rzymu wydarzeniem; i lubo zasłużyli na najsurowsze kary, trzymając się jednakże prawideł roztropności, udawał, jakby nie wiedział o nastąpionym buncie. Zgromadziwszy zatem namiestni-
Strona:PL Dzieła Ignacego Krasickiego T. 6.djvu/178
Ta strona została przepisana.