Strona:PL Dzieła Ignacego Krasickiego T. 6.djvu/19

Ta strona została przepisana.

żeli mniemasz, iż dla przyczyn, które przywiodłeś, obejdziem się bez walczenia, mylisz się Taksylu. Będę z tobą walczył i pokonam cię, ale dobrocią i szczodrotą“. Sowicie go więc udarował i zaprosiwszy na biesiadę, kazał sobie podać czaszę wielce kosztowną, a spełniwszy za zdrowie Taksyla, podał mu ją do spełnienia mówiąc: „Weź ode mnie ten upominek i z nim tysiąc talentów“. Obraziła szczodrobliwość Macedony, ale gdy się wieść takowego daru rozeszła, ujęła serca okolicznych narodów i garnęły się zewsząd do niego.
Dokuczały mu wielce w tej wyprawie najemne wojska, które według zachowanego zwyczaju w Indyach utrzymywały dla zysku swojego miasta i dodawały ich za pewną opłatę. Gdy się więc zbliżał ku jakowemu państwu, pospolicie takowi zbrojni najemnicy zastępowali mu drogę; gdy mu się nakoniec sprzykrzyło wielokrotne potyczek takowych powtórzenie, uczynił z niemi umowę; pokonani w bitwie spuścili się na jego słowo, nie mieli się na ostrożności, on uwiedziony zemstą wpień wszystkich wyciąć kazał. Uczynek ten szkaradny skaził dotąd uczciwe (jeżeli tego wyrazu w niesłusznej wojnie zażyć można) zwycięztwa jego.
Nie tylko zaś najemnicy, ale i mędrcy znudzili go; tak mu dokuczyli nakoniec baśniami swemi, iż ich kilku powiesić kazał.
O wojnie jego i bitwie z Porusem z powieści różnych i własnych jego listów takowa zostaje wiadomość. Monarcha ten znaczne państwo posiadał i rozłożył obóz swój z drugiej strony rzeki Hidaspu. Tam skoro przybył Aleksander, Porus nad brzegiem rozstawił jazdę swoję, a za nią wojsko piesze, które trybem tamtejszym ogromne wydawało wrzaski, a znać było z przeraźliwych odgłosów, iż w wielkiej się liczbie znajdowało. Przez czas niejaki stał spokojnie w obozie Aleksander, chcąc lud swój do owych krzyków przyzwyczaić. Nocy jednej postanowiwszy wyspę, która wśród rzeki była, opanować, szedł ponad jej brzegami daleko, a wtem nastała burza straszliwa, gromy i błyskawice ustawiczne; mimo to jednak puścił się ze swojemi w bród; a że rzeka znacznie była wezbrała, ledwo dna dosięgnąć mogli i tam Aleksander gdy impetem wody nieraz był uniesiony, powiadają, iż wówczas miał zawołać: „O Ateńczycy! co też mnie wasze pochwały kosztują!“ Wydał się z dumą swoją, a razem odkrył, jak są szkodliwi podli uwielbiacze, gdy chwalą zbrodnie monarchów.
Przeszedłszy przez rzekę uderzył na nieprzyjacioły i wozy ich zbrojne opanował. Poznał Porus po straż porażce, iż Aleksander rzekę przebył, szedł więc swoim na pomoc; wszczęła się z obu stron żwawa bitwa i dopiero ku południowi nieprzyjaciel z pola ustępować zaczął. W zwrocie jednak bronił się mężnie; słoń, na którym siedział przyuczony do boju pomagał panu, nogami tłocząc, gniotąc trąbą, ra-