Strona:PL Dzieła Ignacego Krasickiego T. 6.djvu/195

Ta strona została przepisana.

trami tak wzmogło Tebany, iż którzy ledwo się na sześć tysięcy zbrojnego żołnierza zdobyć mogli, we czterdzieści tysięcy do Lakonii weszli. Pomnożyli wprawdzie liczbę sprzymierzeńcy, a oprócz nich mnóztwo ochotnika rachowano. Na cztery części rozdzielili wojsko swoje Epaminondas z Pelopidą, i nie znajdując odporu, wiele osad greckich od przymierza ze Spartą odwiedli; te zaś, które im sprzyjały, żadnego dla siebie nie znalazły względu.
W tak uciążliwych okolicznościach zostając Spartanie, udali się do Ateńczyków, żądając od nich wsparcia. Minęły były owe czasy, których dumni walecznością i mocą wyszli byli z obrębów owej pierwszej wstrzemięźliwości swojej, która ich w własnym kraju zatrzymywała. Zwycięztwa Lizandra i Agezylausza zbyt wzniosły ich zapał wojenny, i niedosyć mając na sławie nabytej, chcieli dawać prawa wszystkim Grecyi narodom. Zrazu nie dali się ująć Ateńczykowie; powtórzone jednak upokorzonych prośby zmiękczyły ich, i gdy lud na wyprawę posiłkową zezwolił, wyznaczyli jej wodzem sławnego wojennemi dziełami Ifikrata. Przyjął tem chętniej włożony na siebie ciężar, iż znajdował w Epaminondzie i Pelopidzie godnych siebie przeciwników. Dwanaście tysięcy wybranej młodzieży wiódł z sobą, i wszystko, czego tylko było potrzeba do uskutecznienia tak ważnego dzieła, napogotowiu miał obficie przygotowane.
Odgłos tak wielkiego Lacedemonu wsparcia nie zastraszył Epaminondy. A że czas wymierzony rocznej władzy nad wojskiem już był na schyłku, postanowili z Pelopidą i z tej, która im zostawała, korzystać pory i z licznem wojskiem wtargnęli w kraj nieprzyjacielski. Czujny na wszelkie obroty Tebanów Agezylausz zaszedł im drogę; gdy czyniono przygotowanie do potyczki, wyszedł z obozu Epaminondas; i tak dobrze ukrył przedsięwzięcie, iż tejże samej nocy stanął pod Spartą, która żadnego opatrzenia nie miała. W ręku jego było naówczas zburzyć to sławne następców Likurga siedlisko; przemogła jednak nad chęcią zemsty i powabem sławy wspaniałość umysłu; nie chciał korzystać ze słabości nieprzyjaciela i podawać Tebanów w nienawiść innych Grecyi narodów, gdyby Spartę zburzyli. Dość więc mając na upokorzeniu zbyt niegdyś dumnych wojowników, z przyległych okolic wielkie zabrawszy plony, wracał nazad do obozu, gdy tymczasem ostrzeżony Agezylausz, inną drogą zmierzając ku swojej stolicy, wzmógł już prawie rozpaczających mieszkańców.
Dowiedziawszy się o przybyciu do Sparty Agezylausza Epaminondas, wiódł tam powtóre wojsko swoje, a że w czasie jesiennym rzeka Eurotas, którą przebywać trzeba było, tak była wezbrała, iż zdawało się jej przebycie niepodobne: szukał jednakże sposobów przejścia, i chociaż na drugim brzegu stali w szyku Lacedemończy-