tem, iż co im się dawniej nie zdarzało, pierzchającego przed sobą widzieli nieprzyjaciela.
Pokonani w bitwie Numantynowie, widząc, iż się coraz zbliża ku nim Scypion, wysłali posły żądając przymierza; ale zbyt byli rozdrażnieni dawnemi klęskami Rzymianie, iżby się uwieść mogli politowaniem; w zemście więc tylko zakładając sławy swojej ocalenie, dokonywali przedsięwziętego dzieła. Żeby więc sposobność dowozów odjął oblężonym, ze wszystkich stron murami swój obóz, a zatem miasto opasał. Nie dość mając jeszcze na tem, zwrócił od oblężeńców rzniętemi umyślnie rowami rzeki przez miasto płynącej łożysko, przez co tak im żywności brakło, iż wkrótce, czegoby najżwawsze bitwy dokazać nie mogły, głód coraz bardziej dokuczający zdziałał. Mimo oczywistej zguby widok trwali oni w odporze nieprzełamani i częstemi wycieczkami naprzykrzali się Rzymianom. Jeden z nich Retogenes tak był szczęśliwym, iż przedarłszy się przez okopy oblężeńców, dał znać Arwakom i innym sprzymierzonym osadom o niebezpieczeństwie ojczyzny swojej. Ale gdy ci przejęci trwogą nie dali pomocy, sami sobie zostawieni miasta mieszkańcy, których jeszcze był głód i niewczas nie znękał, złożyli broń i poddając się zwycięzcy, tego tylko żądali, iżby mieli ocalone swoje siedlisko; ze wstrętem odmówić im to musiał. Wróciwszy więc do domów swoich, po większej części odjęli sobie życie, wprzód jednak miotali w ogień bogactwa swoje, aby ztąd korzyści nieprzyjaciel mieć nie mógł. Wszedł w opuszczone miasto Scypion i wskroś okropnym widokiem przejęty wyszedł natychmiast i zburzyć rozkazał. Wrócił potem do Rzymu, gdzie uczczony tryumfem, do dawnego przydomku nowy, od zdobytego miasta dodany, zyskał.
Ostatnia była wyprawa jego pod Numancyą; ztamtąd gdy wrócił do Rzymu, pospolicie na wsi przemieszkiwał, czas trawiąc na czytaniu i rozmowach ludzi uczonych i niewinnych zabawach wiejskiego życia. Starowne czułego ojca wychowanie nadało mu było mistrzów najcelniejszych. Ztąd lubo po większej części wojną był zatrudniony, nie zaniedbywał nauk, w których tyle postępku uczynił, zwłaszcza będąc ustawicznie biegłemi we wszelkich rodzajach ludźmi otoczonym, iż gdy w tem towarzystwie znajdował się Terencyusz, w pisaniu komedyj niepoślednie uczestnictwo Scypionowi przypisywano. Wyżej się już powiedziało, jak Polibiusz, zyskawszy przyjaźń jego, stał się towarzyszem i prawie domownikiem. Zgoła cokolwiek miał Rzym uczonych ludzi, wszystkim dom jego był otwarty; wczem równie i względem znakomitych cudzoziemców postępował, w których liczbie lubo przyswojeni, liczyć się jednak mogli tak Polibiusz Grek, jako i Terencyusz Afrykanin.
Sławna jest przyjaźń i dana za przykład od Cycerona, Scypiona
Strona:PL Dzieła Ignacego Krasickiego T. 6.djvu/207
Ta strona została przepisana.