Strona:PL Dzieła Ignacego Krasickiego T. 6.djvu/218

Ta strona została przepisana.

Sabinus, udawszy się do Rzymu, dostąpił najwyższych godności, wzbudziło to i w Wespazyanie chęć opuszczenia ojcowskiego siedliska, a bardziej jeszcze namowa matki, która mu nieczułość jego wymawiając, stawiała przed oczy wzniesienie starszego brata. Dostąpił więc urzędu edyla, dalej pretora za czasów Nerona; że zaś temu dla obyczajów cnotliwych i skromnych nie był miłym, a ztąd najbardziej, iż na wzór innych nie był podłym uwielbiaczem spraw jego; oddalony ode dworu, wrócił się do tej, której jedynie pragnął, spokojności wiejskiego życia. Przez lat kilka cieszył się nią i gdy mniemał, iż był zupełnie zapomnianym, odebrał rozkaz stawienia się na czele wojska, ku poskromieniu buntu, który właśnie w owym czasie naród żydowski wszczął był powstając przeciw Rzymianom.
Powierzone mu zatem były rządy Syryi, gdzie tak się sprawił, iż wielokrotnie zwyciężywszy zbuntowanych, zbliżał się ku samej stolicy, gdy go wiadomość doszła o śmierci gwałtownej Nerona i wyniesieniu Galby. Posłał natychmiast do niego Tytusa, mającego naówczas lat dwadzieścia ośm. A że sława tego młodego rycerza już się była wówczas rozniosła nie tylko z czynów walecznych, ale z przymiotów niepospolitych, dobroci serca i ludzkości ujmującej każdego; mniemali wszyscy, iż go Galba przyzywał i w wieku podeszłym będąc, chciał go po sobie wyznaczyć następcą. Mimo pośpiech podróży wykonać jej zamiaru Tytusowi nie przyszło; w Koryncie albowiem dowiedział się o jego śmierci, o wzniesieniu Ottona i powstaniu przeciw niemu Witelliusza. Zatrzymał się więc nieco i po naradzeniu się z towarzyszami podróży, nie zdało się narażać na oczywiste niebezpieczeństwo, zwłaszcza iż obiedwie strony obawiając się przemocy Wespazyana, mającego po sobie azyatyckie wojska, skoroby którakolwiek z nich dostać go mogła, trzymałaby u siebie, jak rękojmią. Przyczyniła się do powrotu pochlebna nadzieja najwyższej władzy, którą tem łatwiej (co się i stało) osiąść mógł Wespazyan, ile że zachodnia część państwa rzymskiego, rozdwojona między Ottonem a Witelliuszem, słaby tylko mogła dać odpór.
Powrócił więc do ojca i zastał go sprzeciwiającego się dotąd żądaniom powszechnym, nie żeby odrzucał, co mu los zdarzał, ale jako mąż roztropny, a z laty wielkiego doświadczenia, wolał rzecz zwlekać i zapewnić się wprzód o skutku, niż stać się ofiarą niewczesnej porywczości. Rozsiane proroctwa, czyli z umysłu, czyli też ze zwyczajnej, jakto bywa w takowych okolicznościach, pospólstwa niespokojnej ciekawości, utwierdziły umysły w zdaniu, iż jak pod Wespazyanem pomyślnych dla siebie spodziewali się czasów, tak właśnie on był, którego nieba do rządów państwa rzymskiego usposobiły i wiodły. Sam Tytus radząc się wieszczb w Pafos, pomyślną dla ojca zyskał odpowiedź; a jak twierdzi Dyon, nic lepiej wróżek nie