cy swojemu; ten zdatnych do boju do wojska przyjął, innych na rolach poosadzał, i uczuł tkliwie, jak dzielniejsza jest słodycz względna, niż strach przemocy.
Większy jeszcze takowej względności dał dowód miastu Antyochii. Z przyczyny nałożonych nowych podatków lud tamtejszy powstał na urzędniki, a w zapale popędliwości swojej, skruszywszy Teodozyusza, Flakcylli, synów i ojca jego posągi, włóczył je z obelgą po ulicach. Wielkość zbrodni przeraziła winowajców: jakby ze snu ocuceni, poznali błąd swój i przerażeni w bojaźni oczekiwali srogich kar, na które sprawiedliwie zasłużyli. Stawionych u sądu, niektórych dowódców ukarano śmiercią, a gdy wyprawiono do cesarza gońce z wiadomością o buncie i oczekiwano rozkazów jego, przeciąg ten czasu trzymał lud w przerażeniu i trwodze. Właśnie wtenczas kwitnął sławny krasomówstwem i nauką Jan św. Chryzostom; pozostałe kazania, które miał do ludu z tej okoliczności, przykładem są i wzorem kaznodziejów; wybór zaś myśli i wyrazów takowy, iż się równa z najcelniejszemi krasomówcami, któremi się w dawniejszych czasach Grecy szczycili.
Troskliwy o dobro ludu Flawian, patryarcha antyocheński, mąż przymiotów rzadkich i cnoty niepospolitej, mimo wiek zgrzybiały, jechał sam do Konstantynopola i tak był szczęśliwym w błaganiu skorego do gniewu Teodozyusza, iż przezwyciężył żal swój i obrażenie. Wyrok już dany przeciw Antyocheńczykom odwołał i, łaskę im swoję przywracając, odwiedzić ich sam przyobiecał. Nie przyszło mu jednak zaraz dopełnić tej obietnicy. Maksym albowiem, który po zgładzeniu ze świata Gracyana, rządy Gallii, Hiszpanii i Brytanii był objął, chcąc jeszcze Walentyniana młodego z Włoch, które mu się były zostały, wyzuć, wtargnął w Liguryą i gdy się zbliżał ku Medyolanowi, gdzie naówczas znajdował się Walentynian, przymusił go, ile nie mającego sił zdatnych ku odporowi, udać się do Tessaloniki. Ztąd wyprawił Walentynian posły do Teodozyusza żądając pomocy i wsparcia. Nie odmówił jej, i natychmiast tam przybywszy, gdy się o przyszłej wyprawie wspólnie naradzali, rzeczą potrzebną osądził zatrzymać się do wiosny, a w przeciągu tym rozkazał przyzwoite czynić ku dalszej wojnie przygotowania.
Tymczasem Maksym opanowawszy Medyolan, tak resztę kraju niespodziewanem przyjściem swojem przeraził, iż wszystkie miast bramy znalazł dla siebie otworem. Nie zatrzymując się więc po drodze, gdy mniemał, iż się Akwileja opierać będzie, i tę ochoczą, albo przynajmniej udawającą ochotę dla siebie zastał. Osiadł więc tam i przez namiestniki dalszą wojnę prowadzić zamyślając, gdy i Rzym za naleganiem bałwochwalców jemu się poddał, i Afryka za jego przykładem poszła; nie dobywając oręża ujrzał się być całej
Strona:PL Dzieła Ignacego Krasickiego T. 6.djvu/240
Ta strona została przepisana.