dani ich podległemi, wstydzić się ich wyznania nie powinni, ani mieć za złe, i owszem szacować tych, którzy ich upominają.
Opuszczając Medyolan i zachodnie kraje, zostawił przy Walentynianie Arbogasta, jednego z najznamienitszych wodzów swoich. Ten korzystając z młodości i niedoświadczenia rządcy, do tego stopnia zuchwałości przyszedł, iż gdy mu odjąć urząd i władzę chciał Walentynian, nie tylko się gwałtownie oparł, ale wsparty wojskiem nad którem władał, osiągnął władzę panowania i samo tylko czcze nazwisko jemu zostawił. Osadzony prawie w niewoli, gdy szukał sposobów oswobodzenia się Walentynian, z rozkazu Arbogasta zabity został. Zabójca, cudzoziemiec i bałwochwalca, nie śmiał wstąpić na tron, ale postawił na swojem miejscu poufałego sobie Eugeniusza i pod jego imieniem rządy najwyższe objął. Że jednak przewidywał sprzeciwienie się Teodozyusza, a zatem zbyt niebezpieczną dla siebie wojnę, słał posły imieniem Eugeniusza donosząc o jego wyniesieniu. Gotował się właśnie na wyprawę przeciw zabójcom Teodozyusz, żeby jednak ukrył przedsięwzięcie, przyjął poselstwo i, dawszy obojętną odpowiedź, odprawił je bez zwłoki.
Uspokoiwszy pograniczne zamieszania z najazdów sąsiedzkich narodów pochodzące, lubo przygotowania wojenne wyciągały niemałych wydatków, dał wówczas dowód pamiętnej miłości ku poddanym, gdy ustanowione przez Konstantyna uboższym obywatelom Konstantynopola rozdawanie żywności, zmniejszone przez połowę od następców, nie tylko całkowicie przywrócił, ale znacznie powiększył z tej przyczyny, iż ludność miasta nierównie większą była, niż przedtem. Przemieszkiwanie albowiem cesarzów, mnożąc liczbę mieszkańców, rozszerzało miasto. Miał staranie o zwierzchniej jego ozdobie, nowy rynek założył i wokoło wspaniałemi go przysionki otoczył; dawała się widzieć wpośród niego wystawiona od Arkadyusza kolumna, na wzór tych, które w Rzymie Trajanowi i Aureliuszowi stawiane były, a posąg Teodozyusza był na jej szczycie; na dwóch obeliskach przy niej siały posągi Arkadyusza i Honoryusza synów jego.
Nim się wyprawił do Włoch, drugiego syna Honoryusza, tak jak niegdyś Arkadyusza, do społeczeństwa władzy przypuścił zwykłym w takowych okolicznościach zwyczajem i obrządkiem, nadając mu tytuł Augusta. Co gdy czynił, tak mówił do niego: „Synu mój, gdybyś miał Persami władać, dośćby było dla ciebie być ze krwi Artakserksesa. Stopień, na który wstępujesz, nie urodzenia, lecz cnoty potrzebuje. Żeby dobrze drugiemi władać, trzeba umieć sobą rządzić, a co inni dla ciebie czynić powinni, ty dla całego świata. Każdy na ciebie patrzyć będzie; nie zrażaj żadnego twoim widokiem. Chcesz być bezpiecznym, niech cię miłość poddanych strzeże,
Strona:PL Dzieła Ignacego Krasickiego T. 6.djvu/244
Ta strona została przepisana.