mężnie stawając, poległ na pobojowisku, naówczas ostatki ich wojska poszły w rozsypkę; noc zaszła ocaliła ich życie. Obfity w żywność obóz zwyciężonych zasilił zwycięzcę i w dalszem ciągnieniu stał się dostatecznym ku wyżywieniu całego wojska. Nie zastanawiając się więc na placu bitwy Teodoryk, gdy się coraz bardziej ku Włochom zbliżał, zaszedł mu drogę Baza, król Bulgarów; ale gdy przyszło do bitwy, nie zdołał dać odporu i równie jak Trazyla życie utracił.
Nie mając już więcej przeszkody do uiszczenia zamysłu swego, stanął na granicach włoskich w miesiącu marcu. Zatrzymawszy się nieco, a przemyśliwając, jak dalej postępować miał, dowiedział się, iż Odoacer, zebrawszy wojsko i wzmocniwszy je różnych sprzymierzonych narodów posiłkami, czekał na niego nad brzegiem rzeki Sonzo, niedaleko Akwilei. Rzeka była głęboka, most na niej z obu stron oszańcowany, wojsko przejścia broniące pod mężnym i biegłym wodzem liczne, rządne i doświadczone. Rozłożył obóz swój niedaleko nieprzyjaciela z drugiej strony Teodoryk; a w tem niemały błąd popełniwszy Odoacer, iż zaraz na znużone Goty nie natarł, gdy dał im czas przez dni kilka do odpoczynku, w bitwie, którą z nim zwiedli, pokonanym został, i nie dowierzając szańcom, któremi stanowiska swoje opasał, schronił się z resztą swoich do Werony. Tam gdy się nowemi posiłkami zmocnił, zaszedł drogę zwycięzcy, tak zaś ukrył ciągnienie swoje, iż wśród nocnego spoczynku wpadł w obóz Gotów, i byłby ich pewnie poraził, gdyby już uciekających swoich Teodoryk nie zwrócił. Z obu stron najżwawszy był bój i przez długi czas zwycięztwo niepewne. Przemogli nakoniec Gotów, a waleczny Odoacer ledwo ucieczką ratował życie. Zamknął się zatem w Rawennie, stolicy swojej; Teodoryk zaś zwrócił się do Medyolanu; ten gdy posiadł, a potem Pawią, tam zimę przepędził, czyniąc dalsze przygotowania ku dokonaniu zamysłów swoich.
Jakoż na początku wiosny, gdy wojska swoje ściągnął pod Rawennę i, opasawszy ją dokoła, odjął sposób do wyżywienia mieszkańcom; przymuszony głodem Odoacer wszedł z nim w ugodę, przez którą do wspólnictwa władzy przypuszczając, wpuścił go do swojej stolicy. Że najwyższa władza podziału nie cierpi, Teodoryk z uszczerbkiem niemałym sławy swojej dowiódł. Wkrótce albowiem wśród biesiady własną ręką cios śmiertelny Odoakrowi zadał i odtąd nie czekając na potwierdzenie Zenona, greckiego cesarza, królem włoskim pisać się począł. Chcąc usprawiedliwić zabójstwo, niektórzy dziejopisowie zwalają winę na zabitego, jakoby na życie zwycięzcy czuwał; mniej jednak pobłażający obwiniają zabójcę, który choćby i miał niejaką do podejrzenia przyczynę, inszą drogą do
Strona:PL Dzieła Ignacego Krasickiego T. 6.djvu/276
Ta strona została przepisana.