jednak zdobyć nie mogąc, osadziwszy ludem swoim wzięte miasta, z wielka zdobyczą do Damaszku powrócił.
W roku tysiąc sto osiemdziesiątym trzecim, Hegiry pięćset siedemdziesiątym dziewiątym, wszedł w Mezopotamią; Amidę, miasto obronne i ludne, opanował. Że zaś następca Al-Saleha w Alepie Amadodyn, chciał ubiedz Azas twierdzę, a powstawszy przeciw Saladynowi, dał pochop chrześcijanom do wkroczenia w państwa jego, tak go ten podstępny krok obraził, iż szedł z licznem wojskiem do Alepu, chcąc zdobyciem stolicy zemścić się nad gwałcicielem przymierza. Skoro się o tem dowiedział Amadodyn, czynił z wielką usilnością przygotowania do odporu; ale gdy zewsząd Saladyn miasto okrążył i coraz żwawsze przypuszczał szturmy, widząc, iż się mocy jego oprzeć nie mógł, wszedł w ugodę, w której oddając mu miasto stołeczne krajów, które dotąd posiadał, wziął w zamian inne w Mezopotamii i tam się przeniósł. Saladyn wszedł do Alepu po długiem oczekiwaniu na tak pożądaną zdobycz i zostawiwszy na miejscu swojem namiestnika, powrócił do Damaszku. Po krótkim odpoczynku nową rozpoczął wojnę przeciw chrześcijanom. Ci uwiadomieni o jego ku granicom swoim zbliżeniu, lubo zebrali w Galilei znaczny wojsko, że nie wyrównywało nieprzyjacielskiemu, mimo usiłowanie Saladynowe, iżby przyszło do bitwy, ustrzegli się jej i schronili w miejsca takowe, że ich bez narażenia się na pewną stratę ścigać nie mógł; musiał więc wrócić do Damaszku. Że zaś pierwszem i najusilniejszem żądaniem jego było rozprzestrzenić się w Syryi, a zwyczajna wojownikom niesytość, im więcej zyskał, tem mocniej zapalała chciwość jego; zebrawszy wojska swoje, skoro tylko nastała wiosenna pora, wszedł w Palestynę i zdobywszy miasto Napluzę, niegdyś zwane Sychem, kraj okoliczny aż do rzeki Jordanu na rabunek poddał i spustoszył.
Karak, miasto wielce obronne w ręku chrześcijan zostające, najmocniejszą było ich granic zasłoną; pokilkakrotnie chcąc je zdobyć Saladyn, a przez to otworzyć sobie drogę ku dalszemu postępowaniu, takowy odpór za każdą razą znalazł, iż od oblężenia odstąpić i nazad bezskutecznie wracać się musiał. Tylekroć zawiedzione nadzieje zbyt wielkim były sławy jego uszczerbkiem, iżby o uskutecznieniu kiedyżkolwiek przedsięwzięcia swojego nie myślał. Najzdatniejszą do tego zdarzyły mu porę wewnętrzne niezgody chrześcijan, którzy pod różnemi wodzami dość szczupły kraj Palestyny tak między siebie rozebrali, iż ten, który się tytułem króla Jerozolimy zaszczycał, oprócz samego miasta i kilku twierdz okolicznych, bardzo mały miał kraju udział. Zakony rycerskie świętego Jana Teutonów i Templaryuszów, na straż kraju zdobytego i obronę pielgrzymów ustanowione, zamiast pełnienia obowiązków, uwiedzione zazdrością, jeden
Strona:PL Dzieła Ignacego Krasickiego T. 6.djvu/290
Ta strona została przepisana.