Miał korzyść z takowej staranności, gdy Florencya stała się siedliskiem najbieglejszych w nauce i kunsztach mężów. Wzywał niektórych do zbierania rękopismów, aby niemi bibliotekę zaczętą od dziada pomnożył. Że zaś w dalekich krainach szukać ich potrzeba było, łożył koszt na podróże wysłanych, byleby z plonem pożądanym powrócili. Najznamienitsi z takowych badaczów byli: Hieronim Donatus, Ermolaus Barbarus, Paweł Cortesi, Jan Laskarys, Angelus Politianus i Picus z Mirandoli; im winne czasy nasze odkrycie wielu pisarzów starożytności, które z zakątów bibliotek powydobywali. Nie dosyć jeszcze mając na tem, co w sąsiedzkich krainach zyskał, słał do Azyi biegłych w języku arabskim, ażeby rękopismów szukali; i wiele ich ztamtąd otrzymał.
Jego stanowicielem uznaje akademia pizańska, druga po florenckiej, starożytnościom poświęcona; tamże skład szacowny posągów dawnych założył; w własnym ogrodzie ustanowił i opatrywał szkołę kunsztów, która między wielu innemi sławnego Michała Buonarotti wydała.
Gdy po wzięciu Konstantynopola żyjący naówczas w Grecyi mędrcy, w przyległych krajach szukali przytulenia; o których tylko mógł powziąć wiadomość, sprowadzał ich do Florencyi; i żeby greczyzny, a przeto dzieł starożytnych pamięć z czasem nie zaginęła, ustanowił tego języka szkołę i w niej ku nauce najbieglejszych mistrzów osadził.
W posiedzeniu uprzejmy i słodki, z przyrodzenia wesoły, przejeżdżał się częstokroć po rozmaitych włościach swoich, gdzie miał domy wspaniałe, ogrody kształtne co do oka, użyteczne zaś obfitością, i wyborem owoców i jarzyn. Tam w towarzystwie przyjaciół, przeplatając naukę z rozrywką, wesołych chwil używał. Że zaś niekiedy w użyciu onych skłonny do lubieżności wykraczał, to może skróciło wiek jego; we czterdziestym piątym albowiem roku życia dokonał.
Stan, w którym się znajdował ten zacny mąż, nadto wzniesiony i możny na obywatela w rzeczypospolitej, niedość mocny i dzielny na jedynowładcę, ostatniego potrzebował wysilenia roztropności, iżby zostawał trwałym, a stając się użytecznym powszechności, nie zraził współrównych. Uczuł niebezpieczeństwo jego w krótkim czasie po śmierci ojca i ledwo tak, jak brat, życiem zbytniego wzniesienia nie przypłacił. Że jednak potem żadnego niesmaku i sprzeciwienia się nie doznał, więcej sobie, niżeli szczęsnemu losowi był winien. Nie naśladował go syn starszy Piotr i na wzór stryja stał się zazdrości współobywatelów ofiarą. Drugi z synów był ów sławny Leon dziesiąty papież, któremu równie, jak i ojcu jego, nauki i kunszta wydobycie, wzniesienie i rozpostarcie swoje winny.
Strona:PL Dzieła Ignacego Krasickiego T. 6.djvu/310
Ta strona została przepisana.