Strona:PL Dzieła Ignacego Krasickiego T. 6.djvu/365

Ta strona została przepisana.
LISTY O OGRODACH.

List pierwszy.

Zatrudnieni mile ogrodnictwem i z niejakim sporem, kto kogo w tej mierze przewyższy, słuszna jest rzecz, iżbyśmy się i listownie w oddaleniu zastanawiali nad tem, co nas użytecznie zaprząta i czule bawi.
Nieraz w podróżach z zadziwieniem postrzegałem, iż ledwo gdzie ogrody porządne przyszło mi widzieć, zwłaszcza dawniejszemi czasy, a jeżeli gdzie jaki się znalazł, znać było, iż wcale był zaniedbanym i ledwo się okazywały znaki pierwszego założenia w czasie letnim ledwo gdzie mogłem owoców dostać, a kiedy się zdarzyły, najgorszego były rodzaju; toż samo o jarzynach mówić można, sałaty nawet ledwie gdzie znaleźć było można. Gdy za powrotem to, co mi się zdarzyło, opowiadałem, znalazłem słuchaczów nie tak zdziwionych, jakbym się mógł był spodziewać; jak więc ja byłem za ogrodami, tak prawie wszyscy, a mianowicie starzy powstawali przeciw nim, a niektórzy oznaczali zupełną obojętność.
Panom-to tylko wielkim mieć ogrody można, nie szlachcie; najczęstszy w takowych rozmowach był i jest pospolicie wyraz, dość śmieszny a nieprzyzwoity; jakby pan nie był szlachcicem. Ale tę pominąwszy zdrożność mówienia, jeżeli panom mieć ogrody można, czemu nie uboższym? Takby więc raczej mówić należało: bogatszy niech ma ogród większy, ozdobniejszy, wspanialszy, na którego i zasadzenie i utrzymywanie zdobyć się może; uboższy w szczuplejszym rozmiarze, ale porządny, wygodny, zyskowny. Każdy według stanu i możności swojej działać powinien; choć więc mniej majętny może się ogrodem zatrudniać i bawić, zwłaszcza gdy z kształtem znajdzie