Ta, która się z kwiatkami ustawicznie pieści,
Zbyt jest czułą, ażeby być nieprzebłaganą.
Nie zakrada się w bóztwo ten podział niewieści;
I jeżeli go dumnej Junonie nadano,
Szło o piękność, a według niejakich powieści,
Podstarzałe jej wdzięki potrosze wyśmiano.
Cóżkolwiekbądź, przemowę (może nudną) skracam,
I od czego zacząłem, do tego powracam.
Dotąd się mówiło w powszechności o rzymskich zwłaszcza ogrodach, jakie ich były początki, jakie odmiany, jaki wzrost, do jakiego na końcu stopnia wspaniałości i zbytku doszły. Mieściły się w tym zamiarze i domy; zewnętrzny ich układ najlepiej obwieszcza Pliniusz młodszy, który żył za czasów Trajana.
„Dziwisz się, przyjacielu, wielkiemu przywiązaniu, które do mojego Laurentum postrzegasz we mnie; lecz pewien jestem, iż podziwienie ustanie, skoro się dowiesz o wdziękach tej wsi, o wygodach, jakie nadarza, i o jej pięknem nadbrzeżnem położeniu. Odległość jej od Rzymu na dwie mile. Po odbytych więc powinnych zatrudnieniach wolniejszego, a do spoczynku wybranego dnia, powracam do niej z radością i mieszkam z upodobaniem. Nie jedna tam prowadzi droga; ostyeńskim także gościńcem puścić się można, z tą tylko różnicą, że nieco drogi szczególną dróżką ujechać trzeba, nim się na wielki gościniec dostać można.
W wielokrotnych odmianach jest czem w tej podróży zabawić oko. Do domu pierwszy wstęp czyni plac przedwrotni, skromny wprawdzie w rozmiarze, ale ochędożny; następuje podwórze, nieco zaokrąglone. Przed domem jest nakształt przysionku niewielka wystawa, przewyborne od słoty schronienie, zewsząd dla widoku mająca okna. Wesoła zatem w czworogran sień następuje, z niej wprost wniście do izby stołowej, dosyć ozdobnej, mającej widok na morskie brzegi; przeto ilekroć wiatrem zachodnio-południowym rozhukane pieni się w bałwanach morze, łamiącemi się ich ostatki jej ścian dosięga i zlekka je opłókuje. Przezroczysta jest ta izba na wszystkie strony, w każdej albowiem ścianie są drzwi lub okna. Morze się przez okna trojako wydaje, obracając się zaś ku drzwiom, któremi się weszło, widok przez sień i przysionki na lasy, wzgórki i pola.
Poniżej stołowej izby są dwie inne na lewej stronie; obszerniejsza pierwsza, druga mniejsza, ma okna na wschód i zachód słońca, dalej narożnik, który ciepło promieni słonecznych z dwóch stron odbierając, zwiększa. Zimowem ten jest siedliskiem; żaden albowiem