Strona:PL Dzieła Ignacego Krasickiego T. 6.djvu/382

Ta strona została przepisana.

nadworni astronomowie. Między innemi wiadomościami nie zaniedbali i ogrodów tamtejszych; obszerne ich są opisania. Najstosowniejsze w tej mierze jest dzieło, którę przetłómaczyli rymotwórcy tamtejszego See-makouang, który swój własny ogród tak opisał:
„Niech inni stawiają pałace, aby w nich zasklepiali troski, okazywali wyniosłość swoję; jam sobie na osobności obrał miejsce, abym odetchnął z przyjaciółmi; dwadzieścia morgów ziemi dostarczają żądaniu mojemu. W środku jest gmach dość obszerny, w nim pięć tysięcy ksiąg złożyłem, abym mógł czerpać z mądrości radę i przestawać niekiedy z starożytnością. Od południa wśród kręto płynącej rzeki, na wyspie wznosi się gmach drugi; strumyk ze wzgórków przyległych, spadający na wzór stopy tygrysa, ma pięć przedziałów i bujają po nim łabędzie.
„Na brzegach pierwszego upływu, który spadki mnogiemi mruczy, jest skała, na której szczycie chłodnik, aby z niego cieszyć się wdzięcznym owym widokiem, gdy jutrzenka rumianym blaskiem orzeźwiająca porę w następnem słońca wejściu zapowiada.
„Drugi spływ dzieli się na dwie części i pomimo krzewiste różami sadzone uliczki płynie; te galeryą otaczają i czynią wysepkę, której brzegi rozmaitych farb piaski i muszle zdobią. Część jedna wyspy ma gaik z drzew, w każdym czasie utrzymujących zieloność swoję; tam w cichym zakącie jest z słomy i trzciny rybackie mieszkanie.
„Inne części strumyka, jakby szły na wyścigi, czasem się oddalają od siebie, niekiedy prawie łączą; ożywiają zaś swojemi biegi kwiecistą murawę, łączą się nakoniec w zacienieniu brzegów skalistych i tam się wsparłszy w biegu, spadają z szumem.
„Na północ od pierwszego gmachu, rozmaite są altany, jedne na wzgórkach, drugie na dolinie i miły sprawują widok.
„Od wschodu łąkę, rozmaitym osadzoną kwiatem, kończy i zasłania od wiatrów północnych lasek starożytnych cedrów; ustawiczną wiosną to się miejsce zaszczyca, zefir go przyjemny ożywia i chłodzi.
„Z drugiej strony jest gaik granatów, pomarańczy, cytryn, miły owocem, wdzięczny kwiatem. Wśród łąki jest mały wzgórek, nieznacznie się krętą ścieżką nań wchodzi do chłodnika, z którego się cała okolica najlepiej wydaje. Od zachodu ulica jest zasadzona schylonemi na dół wierzb wzniosłych gałęźmi, wiedzie do spadku strumienia ze skał; pieczara w nich zrazu wązka i ciasna dalej się znacznie, jako gmach ogromny rozszerza i wznosi, z boku ma oświecenie; w niej w największy upał chłód przyjemny orzeźwia szukających schronienia i odpoczynku; strumyk spadający miłem mruczeniem bawi i wpada w przyległe jezioro, które skały osłaniają i czynią miejscem najsposobniejszem do kąpieli.
„O jak miła jest ta osobność! Wysepki małe jakby wzrastały