W porównania z grecką i rzymską architekturą, w rozmiarach dokładną, w ozdobach skromną, była dzika jej następczyni, Gotów i Lombardów tworzydło, z pierwszego wejrzenia śmiałością dziwiące, ale w ozdobach przesadzone niezgrabnie. Toż się wydarzyło pierwiastkowym ogrodom względem późniejszych. Kunszt, zabierając miejsce przyrodzenia, przyćmił i jeżeli nie zupełnie stali, skaził jego wdzięki.
Największą przyczyną skażenia gustu w ogrodach była źle tłómaczona wspaniałość. Nie zasadzali jej założyciele tak, jak się należało, w ukształceniu przyrodzenia; ale mniemając to być rzeczą zwyczajną, chcieli bardziej zadziwiać, niż nadawać rzeczom wdzięki. Ztąd największą, bo przyrodzoną okrasę każdego drzewa przeistaczali w kunsztowne a dziwaczne widoki. Bukszpan sztucznie zasadzony z pomocą piasku, cegły, węgli i tłuczonych skorupek, wydawał na wzór adamaszku kwiaty i floresy. Niekiedy ziemne bywały wśród ogrodu zegarów naśladowania.
A czas z kosą na łące, wśród kompasu z gliny,
Nie wiedział, czy siec trawę, czy znaczyć godziny.
Do tego nawet stopnia doskonałości przychodziły kwatery, iż się w domu bez Paprockiego, Okolskiego i Niesieckiego, obejść było można.
Widział z okna jegomość klejnot rodowity,
Koroną uwieńczony, laurami okryty;
Na tarczy, którą ledwo mógł znieść olbrzym srogi,
Właściwy domu zaszczyt — dwa ogromne rogi.
Na wstępie straż; posągi z deszczek jaskrawo, a więc dokładnie, sztucznie, dowcipnie, a wspaniale malowane wydawały się:
Stał i w prawą i w lewą rycerz wąsem hardy,
Bo sążniste trzymając w rękach halabardy,
Każdy z nich na przychodnie, gdy oczy wytrzeszcza,
Zastępowały miejsce ogrodów bożyszcza.
Niedość było kunsztownej sztuce, hollenderskich zwłaszcza i niemieckich ogrodników, czynić z drzew słupy, obeliski i piramidy, ledwo pojętem wysileniem przeistaczali je w posągi.