W tym tonie ciągną się i dalej listy rzymskie, wesołe zawsze, choć pod nią tęsknota za domem zawsze się czuć daje mocno. O zajęciach swoich w Rzymie, o kraju, ludziach, stosunkach w nich cicho. Człowiek ten wesół, serdeczny, otwarty na pozór, z wydaniem najskrytszych swych myśli jest wielce oględnym. O pracach swych, o zajęciach, o tem, jak czas spędzał, nie mówi wcale.
Widać tylko, że na dni kilka (11 lipca) wyjeżdżał gdzieś z Rzymu, nie pisze dokąd.
W temże piśmie cieszy się z wesela brata i dziękuje mu za opisanie jego: „Proszę kontynuować te miłe do mnie odezwy, ile mi tu są z nieskończoną satysfakcyą, jako oddalonemu.
Wyrazić W. panu trudno, co to jest oddalenie od kraju swojego i mimo wszelkie tych krajów pieszczoty, których u nas nie masz, milszy polski niedostatek, niż włoska obfitość.“
Do bratowej przypisek. „Niech szczęśliwie płodzi, a ja będę chrzcił i tak oboje będziemy do usług W. pana“.
Kończy się list zaleceniem, aby go przypomniano w Krystynopolu, gdyż wówczas jeszcze wiele rachowano na stosunki z Potockiemi.
Biskup żądał powrotu śpiesznego. „Biskup każe mi jak najprędzej rozłączać się z tym najprzewielebniejszym Rzymem. Nie wiem, jeśli który rozkaz w świecie lepiej przyjęty był i punktualniej wypełniony będzie.“
Biskup Załuski polecał wyjechać w październiku, Krasicki radby był wyruszyć we wrześniu, a około Bożego Narodzenia być już w domu. Ale szło o pieniądze, o pieniądze, których przesyłka z kraju, przy ówczesnych stosunkach, niełatwą była.
„Ale że i w filozofii, pisze, po kwestyi: Cur, quomodo, quando, przykładają, quibus auxiliis, piszę do W. pana dobr., prosząc o sposób ruszenia się z miejsca“. Długu nie chciał robić, a subsydya nie przychodziły. Nowy list wyprawił przez ks. Orłowskiego pijara, tymczasem dla familii odpusty wyrabiał w Rzymie (dla stryjenki Teressy z Drohojowskich, żony Jaśka na Koszarach i Boratynie Krasickiej). Z domowych wiadomości cieszył się znów powtórnem zamęźciem siostry Brygity, która wyszła za Antoniego Morskiego, kasztelana lwowskiego.
Napróżno wołając o wyzwolenie, w sierpniu jeszcze (16), gdyż koniecznie chciał zdążyć na Trzy Króle na kapitułę do Przemyśla, siedział przykuty ruszyć nie mogąc.
„Rok w Rzymie żyć samą industryą, na mnie dosyć“ dodaje, nagląc, aby pieniądze przez Teppera wysłano. Był już zmuszony z powodu wąchockiej ekspedycyi dwieście czerwonych złotych zaciągnąć. Męczyło go to widocznie.
Strona:PL Dzieła Ignacego Krasickiego T. 6.djvu/389
Ta strona została przepisana.