Strona:PL Dzieła Ignacego Krasickiego T. 6.djvu/407

Ta strona została przepisana.

W lutym znowu: (d. 3) „Pokoju ja koniecznie chcę i wszyscy go pragnąć powinni. Chwała zaś Panu Bogu nie ma aparencyi, żeby się (przynajmniej w tych czasach) miał przerwać. Dosyć tego głupstwa po innych częściach świata. Daj Boże, żeby jeszcze Francuzi i Angielczycy chcieli się uspokoić, a my mówmy Amen!
„Król, zabawiwszy tu czas zwyczajny, powrócił do Potsdamu i tam sobie spokojnie odpoczywa, zupełnie zdrów. Książę pruski po kilkodniowej febrze przyszedł także do zdrowia, nie mógł jednak być z królem w Berlinie, dla swojej słabości. Księcia Henryka także nie było na karnawał, siedzi sobie spokojnie w Reinsbergu. Pałac tutejszy bardzo pięknie uformował, osobliwie apartamentem nowym i galeryą w kopersztychach. Do zabawek tutejszych braknie komedyi francuzkiej, która tu zwykle przedtem bywała. Opery za zwyczajnym trybem przez cały karnawał odprawowały się i ich dekoracye wspaniałe bardzo się podobały ks. Marcinowi.
„Ja tu myślę zabawić do marca, z skowronkami wybiorę się do Warmii na oczekiwanie przybycia państwa i infantów i infantek, zgoła całego Dubiecka.“
Oprócz innych zatrudnień, biskup pamiętał tu o swym ulubionym ogrodzie, do którego kupił czterdzieści gwoździków żółtych, obiecując też kwiaty posłać bratowej i życząc, aby miała „ogródek, żeby się nieboszczka królowa Semiramis, patrząc nań, rozpłakała, a może gorzej, z zazdrości“. Nie zapominał też o portretach do galeryi swojej, o które naglił. Febra kataralna, ns którą cierpiał, nie przeszkadzała mu pilno się dworem zajmować.
„Pisałem onegdaj (d. 3 lut.) więc od trzech dni żadnych nowych wiadomości nie przybyło, ani publicznych ani prywatnych. Czasy zaczynamy mieć lepsze, a na końcu tego miesiąca Berlin zaczyna już używać wiosny.
„Król jest w Potsdamie, zdrów, pomimo łgarstwa gazeciarzów, którzy go od lat dziesięciu ustawicznie morzą, a on z nich sobie żartuje i ma się wyśmienicie. Ja za niedziel kilka, a może jeszcze i w tym miesiącu do Potsdamu wybieram się, spodziewając się niezabawem, jak i dawniej, być tam zawołanym, na końcu tego, albo na początku przyszłego miesiąca. Oj, coby to tam można pokraść drzewek rzadkich i kwiatów, ale darmo, bo tamtejszy ogrodnik nie był uczynny.“
W marcu jeszcze był biskup w Berlinie i pisze d. 3 marca do brata znowu: „Przyczyną powszechnej biedy wielość nowych potrzeb, których przedtem nie znano, te zaś tak dalece w zwyczaj weszły, iż co było niegdyś zbytkiem, dziś bez tego obejść się nie można. Jednem słowem, powiadają, że nasz wiek rozumny, a ja mówię, że głupi — i mam na to więcej niż dwadzieścia cztery dowodów. Co