owych rzeczy i activati activissimi, magnanimitati magnificentissimi, generositati generosissimi,
Póki pan w Warszawie, póty nadzieja w Heilsbergu, pan z Warszawy, nadzieja z Heilsberga wyjedzie.“
Piszą mi, iż ma nadzieję biskup wileński krakowskiego, to my po Wilno; nie uda się Wilno, o koadjutoryą krakowską, z dobrą pensyą lub wydziałem dóbr kilkadziesiąt tysięcy czyniących. Nie uda się o krakowskie, to my o koadjutoryą wileńską, zgoła wszystkich trzeba sposobów wręcz bez ogródki tentować. Prymasa prosić, króla mordować, generała artyleryi budzić. Koniec końców czy to tak czy owak kilkadziesiąt, tysięcy intraty, a najlepiejby było, żeby jakie dobre opactwo zyskać. Róbcie wreszcie, jak chcecie, ale rzecz trzeba żwawo, mocno, ciągle popierać, nie żałować i pracy i sposobów, a ja mam nadzieję, że się rzecz uda. Hohenzollern jeszcze nic nie przysłał ze swojej strony, kto wie, może Buchholcowi już zalecona, poznaj się z nim Wpan i ściśle, gadaj w moim interessie tak, jakeśmy dawniej ułożyli między sobą siedząc przy kominku. I z Lucchesinim poznać się trzeba, może ten dopomoże. Królowi i ks. prymasowi to przełożyć, iż największe moje motivum, żebym miał w Polsce intraty, to jest, żebym chciał przy królu w Warszawie co rok kilka miesięcy przepędzić, a teraz choćbym chciał, nie mogę, bo szczupłość intrat a wydatki wielkie nie pozwalają.
Uzbrojony w protekcyą dworu prusskiego, opiekę Buchholtza, poparcie Lucchesiniego, ruszył pan Antoni z Heilsberga, pożegnawszy rodzinę, którą tu zostawiał, d. 5 listopada po południu. Jechał na Kwidzyn, gdzie go zatrzymała u Hoyma sprawa jakaś o kilkadziesiąt tysięcy talarów, które mu przysądzono, na Toruń do stolicy. Warszawę znalazł tak zajętą napływem ogromnym przybyłych z prowincyi, że o pomieszczenie nawet było trudno i musiał tymczasowo przyjąć gościnę u pp. Kowalskich na Szulcu.
Później dał mu mieszkanie generał artyleryi po hrabi Brühlu (w arsenale) — pełne ślicznych obrazów. Opowiada pan Antoni, że ostatnich dni września, w radzie miała stanąć konfederacya przyjazna Rossyi, ale dowiedziawszy się o tem Buchholtz, poseł prusski, pojechał do kanclerza Małachowskiego z oświadczeniem, że król JM.