Strona:PL Dzieła Ignacego Krasickiego T. 6.djvu/430

Ta strona została przepisana.

wy, wedle ówczesnego zwyczaju, farbowane na czarno i brouz reprezentujące.
Gipsowy był też ów dar, który dnia 18 lutego 1791 roku powracająca z Warszawy pani Zielińska przywiozła od króla polskiego dla księcia. Było to popiersie Jana Kochanowskiego domniemane, jak cię później okazało, brata jego „które król księciu jegomości, jako wskrzesicielowi dzieł poety przysłał przez księdza Siarczyńskiego“.
„Głowa — pisze jeden ze dworu biskupa — jest piękna, fizyognomia bystra (?), poważna, rozumna, włos na głowie kędzierzawy i gęsty. Nos jak u Wechenitza (?) potężny, wąs suty i bródka maleńka. Postawiono go w drugim pokoju księcia na stoliku pod zwierciadłem, a przy nim złożono z biblioteki przyniesione dzieła Jana z Czarnolasu, które na przywitanie i uczczenie biskup tam czytał nanowo.“
Zamiłowanie w sztuce, które naówczas było w klassach ukształconych powszechne, bo i król wielce się w dziełach jej kochał i wszyscy, co go otaczali, zbierali obrazy, gromadzili sztychy, zamiłowanie w sztuce księcia było też wielkie, lecz, jak się zdaje, do zaspokojenia nietrudne; gdy je rysunki pani Charczewskiej, malatury Skuraszewskieho, miniatury Śliwickiego na pergaminie do tabakierek zadowalniały. Śliwicki malował tu księcia biskupa, Kochanowskiego, Orzelską, La Marchande d’amours i t. p.
Zbiór rycin był liczny i zapewne piękny, gdy go z zajęciem, przez dni kilka, zbieracz sam i znawca jenerał Brühl oglądał. Wiemy, że były w nim szkoły malarstwa, dzieło Rembrandta, podróże malownicze, historya naturalna Buffona illustrowana, dzieła o ogrodach i t. p.
Anna Charczewska rysowała dobrze, sztychowała aqua forti ze smakiem, musiała i rylca umieć używać, bo wiemy, że na portrecie Karpińskiego, który się sztychował u Groella, kilka kresek dodała; była też i illustratorką dzieł księcia, bo król Stanisław August zabawiał się jej rysunkami do Monachomachii, przy których okazywaniu odnoszące się do nich miejsca odczytywanio.
Znaczna część portretów, z kościołów i klasztorów galicyjskich pozbierana dla heilsbergskiej galeryi, była z jej rysunków malowana.
Oprócz wyżej wzmiankowanego popiersia Kochanowskiego, inne podobne zdobiły pokoje, mianowicie pani de Sevigné (jeden z najlepszych), p. Gay i Sterna. Wszystkie naówczas malowano czarno. W ogrodzie też stały liczne posągi: „L’amour jouant“, statua zimę reprezentująca i t. p. Sztuka starożytna, której wartość właśnie był Winckelmann wykazał, wszędzie chrześcijańską i religijną zastępowała. Nawet w archiprezbiteryalnym domu Skuraszewski nad kominem Bachusa wymalował. Kilku w różnych miejscach ich robił.