źniejszego i tytuł ich jest: „Nie pozwalam“. Nie zastanawia się w nich, ks. JMość, jak to sobie już imaginować można, nad jaką czynnością albo rezolucyą szczególną sejmu, ale rzecz biorąc wzgłąb, idzie prosto do samego początku złego i tam odkrywając jedno źródło po drugiem, z których ono wypływa, mówi za każdem: „nie pozwalam“. Żałuję bardzo, że się niemi panu dobr. przysłużyć nie mogę, bo książę nie chce, żeby się rozeszły, a to dlatego, że są mocne et que les assertions générales sont susceptibles de toutes sortes d`interpretations, tout-à-faitcontraires, même aux sentiments intimes de l`anteur surtout de la part des ceux gin ne sont pas bien instruits („i że ogólne takie twierdzenia ulegają najrozmaitszym wykładom, zupełnie przeciwnym wewnętrznym przekonaniom autora, zwłaszcza ze strony tych, którzy dobrze informowani nie są“).
Z powodu tego wiersza, przy wieczornej rozmowie opowiadał ktoś anegdotę, zacytowaną w liście o szlachcicu, którego spojono, namawiając, aby do innego przeszedł obozu. Szlachcic padł w ulicy, a gdy przechodzący pies go polizał, zawołał — całuj, nie całuj — nie pozwalam!
Wiersz „Nie pozwalam“ o ile wiemy, znanym nie jest.
Jak się tam czas dzielił, iż go stawało na wszystko, nawet na takie żmudne prace jak Zbiór Wiadomości i komentarz do herbarza Niesieckiego, jest dla nas zagadką. Książę na pokojach często do jedenastej i dłużej się zabawiał, z rana w kaplicy bywał na mszy, mnodzy potem zawsze nachodzili go przyjezdni, następowały ogrodowe zajęcia, obiad długi, muzyka, gra, wieczerza, nie licząc obfitej korrespondencyi.
Prawda, że chwilki nie tracił książę, ani w domu, ani w podróży, czytając, pisząc, notując ciągle. W powozie miewał zawsze książki, na popasach i noclegach pisał lub dyktował, słowem nie spróżnował ani minuty. A miał też tę niezmierną łatwość pracy, którą daje i talent i wielka w niej wprawa.
Zamek zawsze prawie był pełen, ściągali się i mnodzy duchowni z dyecezyi, zabiegając o odkrywające się wakanse i beneficya, rodziny ich, arystokracya niemiecka, wojskowi, którzy wiedząc, że książę dobrze był położony u dworu w Berlinie przyjmowali go z wielkiemi honorami i honory mu wyrządzali w przyjęciach uroczystych i jeździli się submitować. Obiady, bale, wycieczki częste do Frauenburga, Gutstadtu, Królewca, Oliwy, Smolan i różnych w okolicy probostw, zabierały też wiele czasu.
Tu jednak w Heilsbergu najwięcej się dzieł narodziło. Jest to przywilejem takich natur i temperamentów jak Krasickiego, że starczą na wszystko. Nigdy prawie w listach i dziennikach nie spotyka się wzmianki o złym jakim humorze księcia, wesół jest i swobodny
Strona:PL Dzieła Ignacego Krasickiego T. 6.djvu/434
Ta strona została przepisana.