Strona:PL Dzieła Ignacego Krasickiego T. 6.djvu/441

Ta strona została przepisana.

Co to tam za polowanie! Pędziłem dwakroć jelenie. Psów angielskich co nie miara. A-ja-ja A-ja-ja Alali-a-la-li! A tu walhorny, a one trąby, a one kłarynety, a strzelców, pikierów, myśliwców bez końca, a wszystko z galonami. A dopieroż konie — au! au! au (zmazany wiersz).
Rybejko, straszna rzecz, czy kaci nadali tego Niemca. Powiadam panu, mości panie, że to taka rzecz, przysięgam Panu Bogu, że już niepodobna! — — Jam zdrów z łaski Boga, ubolewam nad słabością umysłu brata, ale kto ma honor mieć pedogrę, nie powinien się skarżyć na jej nawiedziny. Wszędzie bieda i ucisk.

Cóż czynić, kiedy się los dla nas wspaczy
I smutną grozi koleją,
Czyli się srogiej poddać rozpaczy,
Czyli się wzmagać nadzieją?
Płynący w fali, kiedy maszt pryśnie,
Widzi, iż łódka ma zginąć,
Niechże pogody promyk zabłyśnie,
Sili się brzegów dopłynąć.
Straszy zdaleka uprawne role,
Wzmagająca się ulewa.
Idzie starowny oracz na pole,
I co uprawił, zasiewa.
Nie wie, czy zbierze na co pracuje,
Nie wie, czy zyska pogodę,
Jednakże słodycz nadziei czuje,
I wróży sobie nagrodę.“

Z Berlina, 15 lutego 1795.

Ja tu siedzę spokojnie i z daleka, po mojemu, na rzeczy patrzę, coraz powtarzając z Kochanowskim:

Niech drudzy za łby chodzą, a ja się dziwuję.

Nie masz nic innego do czynienia w tych czasach niespokojnych, gdzie tylko tego żądać należy, ażeby przecie odpocząć i być dla siebie.
Słodką się nadzieją cieszę i uprzedzam przyszłe użycie, które przecież kiedykolwiek nastąpić musi. Wszyscy powtarzać powinniśmy kościelną modlitwę: Da pacem Domine in diebus nostris. Większa część tych dni w ustawicznych odgłosach zamieszania przeszła, niechże przynajmniej reszta, spokojność przyniesie. Używajcie jej, tego i sobie i swoim życzę.