Jeszcze się dotąd z domem poznać nie mogę, a zwłaszcza, że czasy zimne nie bardzo pozwalają wychodzić. Zakrzątają się ludzie jednak około ogrodu i już zaczyna być u nas zielono, o czem wątpię pod Karpatami u was siedzących, za parawanem od południa.
Jeszczem się z Nieborowem nie widział, książę Radziwiłł wojewoda (Michał, wojewoda wileński ostatni, zmarły 1831 roku żonaty z Przezdziecką) siedzi w Litwie, gdzie znaczne dobra pupilla! (Dominika syna Hieronima podkom. lit. z księżną Turn et Taxis, zmarłego z rany otrzymanej pod Hanau 1813 r. d. 11 listopada w Lanternach. Żonę miał Teofilę Morawską, rozwiedzioną ze Starzeńskim. Córka za ks. Witgensteinem). Znaczne dobra pupilla od kredytorów wydobył w głębokiej Litwie od Birżów, włości niezmiernej, gdzie possessorowie dawniej ledwo nie coroczne odbierali z zastawu summy swoje a dziedzic łapę lizał.
Dawno nie miałem listu od Wpana, może mnie goni który z Berlina, a ciekawy jestem bardzo wiedzieć o czynnościach szczególnych kontraktowych. Kto co kupił a kto co sprzedał, kto oszukał — śmieje się, a kto głupi, oszukanym został i płacze.
O wojewodzie bełzkim co robi, jak się ma i starość, urzędowskiej, jaki teraz stan i powodzenie. Powiadali nam tu, że się marszałek Potocki z księżną wirtemberską żeni. Ja to biorę za romans, ale w teraźniejszym czasie można wszystkiemu wierzyć i nie wierzyć. A pan Jan jak raz w Wiedniu zasnął, tak śpi sobie spokojnie.
Że pan Maciej bez wiadomości rodziców do wojska oddany, tego chwalić nie można, ale jeżeli ma chęć do wojowania, przeszkadzać mu nie należy. Prawda, iż to rzemiosło niebezpieczne, ale w tych okolicznościach jedyna to prawie droga zostaje młodzieży do usłaniu sobie karyery, do sławy i do szczęścia. Starsi nią szli a jednakowoż je Pan Bóg zachował.
Byłem w Warszawie trzy dni dla pożegnania się z księżną Sułkowską. Zastałem zdrową, lubo mówiła, że chora, ale tego nie znać było i po twarzy i po chodzie i po mowie. Wyprawiła do Krakowca trzy bryki roślin, drzew i kwiatów, które Au, sławny warszawski botanista, przywiózł z Anglii.
Samo pakowanie, jak mi powiadała, kosztowało złotych 400. Między innemi były tam drzewa cynamonowe i gwoździkowe, a zatem musiały być i muskatołowe gałki, bo i to specyał niepośledni. Księżna Radziwiłłowa, która, będąc w Warszawie, odwiedzała te