Na wszystkie przełożenia i namowy Focyona tę tylko dał Antypater odpowiedź: „Niech się Ateńczykowie zupełnie na moję wolą
zdadzą“. Opowiedział ten wyrok zwycięzcy za powrotem swoim do Aten Focyon zgromadzonemu ludowi, a gdy potrzeba kazała na nim
przestać, wraz z Ksenokratem posłany był do Antypatra; ten ile nie uczony, filozofem wzgardził, a zaś Focyonowi takową dał odpowiedź, iż wejdzie w przymierze z Ateńczykami, ale z temi warunkami, iż
mu wydadzą Demostenesa i Hiperyda; przyjmą ludzi jego do portu w Munichium; koszta wojenne zapłacą i oprócz tego grzywny, które
na nich za karę nałoży.
Innym posłom dość znośne zdały się takowe nakazy, sam Ksenokrat z zwykłą filozofii powagą rzekł: „Niewolnikom mniej przykra,
wolnym nieznośne“. Najprzykrzejszą było dla Ateńczyków rzeczą widzieć port żołnierzem cudzoziemskim obsadzony, wielu z obywatelów porzucili naówczas ojczyste siedliska i przenieśli się do Tracyi, gdzie im Antypater osady wyznaczył. Lubo więc jawnie Aten nie
opanował Antypater, jęczały pod jego jarzmem, a porównywając zdarzone swoje klęski pod Filipem i Aleksandrem, przenosiły tamtejsze czasy nad te, w których im zostawać przychodziło. Używał
prawda Antypater dość skromnie i względnie władzy swojej, przykra jednak była wezwyczajonym do władania i rozpieszczonym
w swobodzie.
Smutny-to był los Focyona w całem życiu pasującego się o wolność ojczyzny, przy schyłku dni swoich widzieć ją w ostatnim stopniu nieszczęścia i poniżenia. Nie mogąc inaczej służyć jej, używał wziętości, którą miał u Antypatra, na ulżenie przynajmniej ciężaru
jarzma, którego skruszyć nie mógł. Uprosił więc u niego powrót wielu wygnańców; a dla tych, których wrócić Atenom Antypater nie chciał, wyjednał takowe osady, w którychby wygodniej i bezpieczniej żyć mogli, niż przedtem; przeniesiono zatem wielu z odleglejszych krajów do Poloponezu, gdzie jeżeli nie w własnej ojczyźnie, przynajmniej wpośród Greków mieszkali.
Chcąc istotnie utwierdzić władzę swoję w Atenach Antypater, niespokojnych i nowości pragnących oddalił z miasta; takich zaś sadzał na urzędy, którym ufać mógł, iż się do żadnego buntu nie przyłożą.
Menyllus, któremu Antypater straż portu powierzył, szacując
wielce Focyona, słał mu czasu jednego dary; odesłał mu je z takową odpowiedzią, iż nie większym on był panem od Aleksandra, ani
Focyon inakszy, jak był naówczas, gdy Aleksandrowi złoto jego odesłał. Gdy zaś go prosił o to usilnie Menyllus, aby synowi swojemu pozwolił wziąć co od niego, na to tak odpowiedział: „Jeżeli mój syn
Strona:PL Dzieła Ignacego Krasickiego T. 6.djvu/50
Ta strona została przepisana.