Strona:PL Dzieła Ignacego Krasickiego T. 6.djvu/54

Ta strona została przepisana.

obwiniają, iż milczę, niż gdyby mnie ganić miano, iż źle żyję. Zacznę ja mówić, ale wtenczas dopiero, gdy to, co powiem, nie będzie godne zamilczenia“.
Był gmach w Rzymie, gdzie sądy odprawiano i zwał się bazyliką Porcyusza, gdyż go Porcyusz Katon Cenzor, przodek naszego, stawiał; że w nim jedna kolumna zacieśniała miejsce, chcieli ją trybunowie wyrzucić. Oparł się takowemu przedsięwzięciu młody Katon i pierwszy raz wtenczas miał rzecz do ludu, a mowa jego dawała poznać, iż nie była dziełem młodzieńca; owszem zwięzłością i mocą oznaczała z powagą dzielność. Były w niej wyrazy mocne, ale i wdzięk się wydawał niepospolity, co razem złączone tak ujęło słuchaczów, iż nadspodziewanie wszystkich utrzymał się przy swojem zdaniu i dzieło przodków ochronił.
Wstrzemięźliwością i pracą wzmacniał siły, zdrowie utwierdzał. W młodości bardzo mało czasu u stołu trawił, a niewiele zakosztowawszy wina, wstawał do prac zwyczajnych. W dalszym czasie, zwłaszcza u wieczerzy, długo siadywał i naówczas trafiało mu się niekiedy i miarę przebrać. Gdy więc raz mówiono w przytomności Cycerona, iż Katon na pijaństwie nocy trawi, rzekł: „ale przez dzień w kości nie gra“.
W wojnie Spartaka dał dowody męztwa; ale gdy pretor Gellius zwykłe mu chciał udzielać nagrody, przyjąć ich nie chciał, oświadczając się, iż na nie nie zasłużył. Postępek takowy obraził nieco wodza i wojsko; raczej go sądzili być dziwactwem, niż skromnością; i ta jeszcze osobliwość wzmagała odrazę, iż mając wielu domowników jadących na koniach, sam zawsze pośród nich szedł pieszo. Czynił to dla przywyknienia ku niewygodom, lecz nie chciano wchodzić w przyczyny, a zastanawiano się nad mniemaną nieprzyzwoitością takowego działania, zwłaszcza w owe czasy, gdzie już zbytek dawną karność wojskową osłabił i prawie był zniszczył.
Uczyniony trybunem wojskowym zachował się w zwierzchności tak, iż był dla wszystkich przykładem. Niedość mu było na tem, iż powierzonych sobie żołnierzy w porządku i karności trzymał, na to największe staranie łożył, iżby ich wdrożył w cnotliwe życie, a na tym trwałym gruncie dopiero zasadzał i szczepił wszystko, co ich obrońcami i zaszczytem ojczyzny czynić miało. Ta, z której się w początkach naśmiewano, osobliwość, innym niemiła, namiestnikom jego i żołnierzom stała się wielce zdatną. Zagrzani albowiem przykładem wodza naśladować go poczęli i wkrótce pułk jego wszystkie inne przewyższył, a on ztąd w samych pierwiastkach chwałę i szacunek zyskał. Miłość, którą sobie zjednał, przywiodła do wierzenia temu, co mówił i naśladowania tego, co czynił. Najdzielniejszy spo-