Strona:PL Dzieła Ignacego Krasickiego T. 6.djvu/57

Ta strona została przepisana.

wcześnie Pompejuszem, mogąc go z sobą złączywszy wieść ku usługom publicznym i samemu sobie przydać więcej dzielności i powagi w sprzeciwianiu się zamysłom obywatelów, którzy dobro własne nad miłość ojczyzny przenosząc, grozili wolności Rzymu ostatnim upadkiem.
Gdy Cezar wsparty powagą zięcia swojego Pompejusza gwałtownym sposobem konsulat zyskał, żeby sobie pospólstwo ujął, przedsięwziął uczynić podział gruntów publicznych między uboższych obywatelów. Pokilkakrotnie już to pierwej było wniesiono i lubo ustawa zdawała się być ludzką, doświadczenie dało poznać złe jej skutki, ztąd osobliwie, iż ci, którzy takowe układy wznawiali, pochlebiając gminowi, sobie raczej chcieli dogadzać, niżeli jego potrzebie, co już się było zdarzyło w przykładzie Grachów. Oparł się nowości Katon i gdy wyrok miał być stanowiony, lubo widział oczywiste niebezpieczeństwo, szedł tam mimo radę powinowatych i przyjaciół. Ścisk niezmierny zgromadzonego ludu zatamował mu drogę a bardziej jeszcze gwałt nasadzonych żołnierzy, którzy rozpędziwszy przeciwnych Cezarowi, przymusili towarzysza jego w konsulacie Bibula do ucieczki. Katon dotrzymywał kroku i bronił się mężnie; nie mogąc jednak oprzeć się przemocy, ostatni zszedł z placu.
Nastąpił więc wyrok podziału z tym jeszcze dodatkiem, iż każdy senator powinien był przysiądz, jako go zachowa i powstawać będzie przeciw nieposłusznym. Przynagliła potrzeba wszystkich do przysięgi. Katon nie chciał i byłby zapewne z oczywistem życia niebezpieczeństwem trwał w uporze, gdyby go był Cyceron do tego nie przywiódł, przekładając mu, „iż rzecz z siebie nie była przeciw prawu i słuszności; iż upór w rzeczy niepodobnej, roztropności tem bardziej się sprzeciwia, im w większe niebezpieczeństwo wprowadzić może. To niebezpieczeństo — mówił dalej — jeżeli cię co do własnej osoby nie zraża, niech wzgląd na ojczyznę uczyni cię dbałym o twoje życie. Może tobie Rzym niepotrzebny, aleś ty potrzebien Rzymowi i tym wszystkim, którzy mu dobrze życzą. Jam jest w tej liczbie i równie z ojczyzną wsparcia twojego żądam“.
Widząc Cezar, iż mu się zamysł jego udał, wniósł powtórne żądanie swoje za ludem, aby grunta niektóre Kampanii szły w podział ubogim. Sam jeden Katon oparł się temu wnioskowi, czem Cezara tak rozgniewał, iż rozkazał liktorom swoim wieść go do więzienia. Rzucili się na niego i porwawszy gwałtownie, gdy go wlekli, on bynajmniej nie zmieniwszy twarzy, nie przestawał mówić do ludu i odwodzić go od ślepego zaufania w zdradnym obywatelu, który ich łudząc do zguby prowadził. Szedł za nim w milczeniu senat cały, a Cezar widząc, iż gwałtowność jego ludowi nie była miła, namówił jednego z trybunów, aby go z rąk liktorów uwolnił.