okolice miasta tego pustosząc pod same mury nieraz był podstąpił, wabiąc Macedony na bitwę; nie śmiał przezorny król wyjść u pole i na niepewny los puszczać ocalenie sprzymierzeńców i własną sławę. Gdy mu jednak nowe posiłki przyszły, o wiośnie zbliżył się ku granicom Lakonii; Kleomenes tymczasem przybył do Argos i łatwo byłby miasta tego dostał, ale winując dawniejszą swoję w zburzeniu Megalopolu popędliwość, wstrzymał lud swój od gwałtów i rabunku.
Na odgłos zbliżenia się do Argos Kleomena, zwrócił wojsko swoje Antygon od granic Lakonii i zaszedł drogę wracającym się
Spartanom. Pod miastem Selazyą przyszło nakoniec do bitwy; zrazu Spartanie przeparli pułki Antygonowe i do odwrotu przymusili; ale gdy postrzegł Kleomenes, iż brat jego naokoło obskoczony wraz z mężnemi swojemi towarzyszami poległ, zawołał: „Zginąłeś, kochany bracie, zginąłeś, ale giniesz jako mężnemu przystoi; młodzież cię nasza na przykład wystawi, a wieść sławy twojej wiecznemi czasy w Sparcie rozchodzić się będzie“. Widząc zatem, iż
przemocy oprzeć się nie mógł, przerżnął się przez wojsko nieprzyjacielskie i z sześciu tysięcy dwieście tylko pozostałych do Sparty
przywiódł. Tam stanąwszy, sam pierwszy dał radę obywatelom, aby zwycięzcę dobrowolnie przyjęli: „Gdybym wam — mówił — mógł teraz życiem lub śmiercią być ku pomocy, chętniebym się na
wszystko odważył“. To wyrzekłszy, szedł do portu i, wsiadłszy w okręt, puścił się na morze.
Wkrótce przybył do Sparty Atygon i, objąwszy miasto, łagodnością swoją tak ujął obywatelów, iż mniej uczuli przygodę swoję,
zwłaszcza gdy ich przy dawnych prawach i zwyczajach zostawił trzy dni tylko w Sparcie zabawiwszy, wrócił się do państwa swojego dla odparcia niektórych narodów, które, korzystając z niebytności jego, wtargnęły były w tamtejsze granice i wielkie czyniły szkody.
Gdy do wyspy Egialei przypłynął Kleomenes, mówił do niego jeden z towarzyszów, zwany Terycyon: „Królu Sparty! śmierć
nas chwalebna minęła w bitwie; równa się jej niewola. Poco jej w Egipcie u Ptolomeusza szukać i podawać ród Herkulesa w moc następców Filipa i Aleksandra? Czyż nie lepiej poddać się Antygonowi, który nas zwyciężył, niż dobrowolnie brać jarzmo tego, któregośmy waleczności nie doznali? Jeżeli ci o matkę zostawioną w Egipcie idzie, czyż mniemasz, iż miłem to jej będzie widokiem, gdy syna swego zwyciężonego niewolnikiem obaczy? Póki jeszcze
broń mamy przy boku i na ojczyznę się patrzym, uwolnijmy się z nieszczęścia i złączmy z temi, którzy na polach Selazyi śmierć chwalebną dla ojczyzny ponieśli“.
Gdy rzecz skończył Terycyon, takową mu dał odpowiedź Kleo-
Strona:PL Dzieła Ignacego Krasickiego T. 6.djvu/73
Ta strona została przepisana.