Kartaginy, rachowano Tyberyusza, co przyświadcza Fanniusz, który tę wojnę opisał.
Będąc kwestorem, wyprawiony został przeciw Numantynom pod konsulem Mancynem; że zaś mimo odwagę i przezorność wodza skutek tej wyprawy mniej był dla Rzymian pomyślny, w tak przykrej okoliczności dał znamienite dowody i męztwa i roztropności; gdy albowiem zwyciężony Mancynus pragnął z Numantynami ugody, nie innego mieć chcieli jednacza nad Tyberyusza. Wyprawiony więc do nich zawarł przymierze, przez które wojsko rzymskie ocalił, obóz jednak ze wszystkiem, co się w nim zawierało, zyskali nieprzyjaciele.
Mniej czuły na takową przysługę lud rzymski, uważając w zawartej ugodzie hańbę, a przez to sławy swojej uszczerbek, potwierdzić jej nie chciał i zganił postępek Tyberyusza. Ale przyjaciele i powinowaci tych, których przy życiu i swobodzie zachował, otoczyli go zewsząd i jego wybawicielem dwudziestu tysięcy obywatelów rzymskich mianując, całą winę klęski zwalali na wodza. Przeciwnym sposobem dawnych zwyczajów uwielbiacze nastawali na to, iżby odnowiono przykład przodków, którzy oddali w ręce Samnitów wodzów, zawierających z niemi niegodne wspaniałości rzymskiej przymierze. Oddali zaś im wówczas nie tylko wodzów, ale i tych, którzy przyczynili się zezwoleniem swojem ku bezprawiu, na odrzuconych ze społeczeństwa swego zwalając świętokradzką winę niedotrzymanego przyrzeczenia. Lubo się w liczbie zezwalających znajdował Tyberyusz, miłość go powszechna zachowała. Oddano nieprzyjaciołom konsula; nie tylko zaś Tyberyusz, ale przez wzgląd szczególny dla niego, wszyscy spółtowarzysze ocaleni zostali.
Rozpoczęła się zatem wojna z Numantynami z tem większą zapalczywością, im boleśniejsze było w Rzymianach czucie klęsk świeżo
poniesionych. Scypion, zwycięzca Kartaginy, wodzem tej wyprawy ogłoszony został. Pozostały w Rzymie Tyberyusz zyskał trybunat.
Urząd ten gminny jako był wziętości powszechnej skutkiem, tak nim obdarzeni wszystkie na to łożyli starania, aby się ludowi, którego powagę piastowali, podobać mogli. Taż sama była co i innych myśl Tyberyusza i gdy się zdarzyła sposobność ku wykonaniu powziętych zamysłów, nie zaniedbał z niej korzystać.
Zwyczaj był statecznie od najdawniejszych czasów zachowany w Rzymie, iż zdobyte na nieprzyjaciołach ziemie częściami przedawano na skarb, resztę na lekki czynsz rozdawano między uboższych obywatelów. Ale że majętniejsi znaleźli sposób przywłaszczania
sobie takowych gruntów, zabiegając bezprawiu, ustanowiono, aby żaden z obywatelów więcej nad pięćset morgów nie posiadał. Znalazła i na to sposób chciwość bogaczów; pod cudzem imieniem posia-
Strona:PL Dzieła Ignacego Krasickiego T. 6.djvu/76
Ta strona została przepisana.