go jak i pierwszego wypędził. Postrzegł obrotne zagadnienie Tyberyusz i chcąc zniszczyć szkodliwe, któreby ztąd wzróść mogło, przeciw niemu uprzedzenie, tak natychmiast mówił do ludu: „Święty jest i nienaruszony urząd trybuna, bo go wspiera powaga ludu. Ale gdy go kto na uciśnienie używa i chce tych krzywdzić, od których powagę bierze, wyzuwa się sam z tego, czém jest, bo nie to działa, na co przeznaczono; inaczej wolnoby trybunowi zburzyć Kapitol i zniszczyć zbrojownie, czyniąc to albowiem byłby nieprawym urzędnikiem, ale byćby trybunom nie przestał. Gdy więc się na udzielność ludu porywa, już nie jest jego urzędnikiem. Wolno jemu konsulów wiązać, a nie będzie wolno ludowi odebrać tego, co nadał, gdy postrzeże, iż nadania przeciw nadającym używa? Królestwo oprócz udzielności zawiera jakowąś świętość, która obrządkami religii nadana przybliża je niejako do bóztwa, a jednak dla złego działania Rzym króla wypędził. Cóż w nim świętszego nad Westy dziewice? grzebiemy jednak przestępne. A jakże trybun nieprawy, namiestnik wiarołomny, nie ma tracić tych względów nadanych od ludu, który on zdradza? Składają z urzędu ci, co go wznieśli i mają prawo odebrać niegodnemu, co nie inaczej nadali, jak w mniemaniu, iż był godzien. Najświętsze są rzeczy bogom oddane; przecież je odmieniamy, niekiedy przenosimy świątnice, gdy tego potrzeba wyciąga. Jeżeli więc czci naszej przenosić i mienić możemy narzędzia; z urzędem namiestniczym równie nam postępować wolno, a że nie jest takowy, iżby ustać i zmienionym być nie mógł, przykłady składających go dobrowolnie jawnym są dowodem.“
Mimo to usprawiedliwienie, trwożni przyjaciele Tyberyusza wymogli na nim, iżby dla własnego bezpieczeństwa starał się być na rok następujący potwierdzonym w urzędzie. Otrzymał to od ludu; a chcąc sobie bardziéj jeszcze skarbić względy, podawał do ustanowienia takowe prawa, które mu najbardziej dogadzały. Następował czas uskutecznienia śmiałych zamysłów; a gdy widział coraz bardziej rozjątrzone przeciw sobie umysły, stawił się w żałobnej odzieży przed zgromadzonym ludem, przekładając codzienne niebezpieczeństwo, na które się narażał i jedynie żądał zabezpieczenia i wsparcia. Że zaś był opowiedział, iż na dom jego najść i zabić go chciano, wielu z obywatelów otoczywszy dom, gdzie mieszkał, przez całą noc byli na straży.
Nazajutrz gdy się lud zgromadzać począł, udał się tam Tyberyusz z licznym orszakiem przyjaciół i zastał już senat; a gdy się zbliżał coraz, przestrzeżonym został, iż majętni zmówili się na niego i zgromadzili wielką liczbę domowych i niewolników, ażeby w tumulcie życie mu odebrać. Opowiedział to natychmiast przyjaciołom chcąc dać poznać ludowi niebezpieczeństwo, w którem zostawał,
Strona:PL Dzieła Ignacego Krasickiego T. 6.djvu/80
Ta strona została przepisana.