Ach! czyliż tylko od burzy 25
Więdnie kwiecie polnej róży?
Gdy ją rosa nie poleje,
Gdy ją wietrzyk nie obwieje,
Patrz, jak zaraz smutna, blada,
Patrz, jaka blizka skonania, 30
Listek po listku opada
I do ziemi głowę skłania.
Pod dąbrową, na dolinie
Widna zdala chatka biała;
Przy niej Dniepr szumiący płynie, 35
Nad nią brzoza wybujała,
I księżyca swiatłość blada
Na samotną chatkę pada;
To się srebrną mgłą zasłoni,
To się kryje za obłoki, 40
Igra w bystrej Dniepru toni,
Lub wśrzód cichej lskni zatoki.
Siedzi Hanka na kamieniu,
Sercem jej przeczucie miota,
Lica blade — a w spojrzeniu 45
Niespokojność i tęsknota.
Znika Ruńko ukochany,
Coraz słabszy tętent dzwoni;
Zniknął i tylko po błoni
Gęste snują się tumany. 50
Smutna chwila rozłączenia,
Smutna Hanki młodej dola,
Wzrok jej tylko i westchnienia
Na samotne lecą pola.
Hanko! słońce szczęścia znika 55
I na niebie i w twej duszy,
Smutek serce twe przenika,
Ach! któż twoje łzy osuszy?
Znikły, znikły szczęścia ślady,
Lecz widać jeszcze nadzieję, 60
Choć jej promień tak jaśnieje,
Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego 01 (Gubrynowicz).djvu/033
Ta strona została uwierzytelniona.