Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego 01 (Gubrynowicz).djvu/130

Ta strona została uwierzytelniona.
DO  E...

Napiszę prosto, ponieważ słów chciałaś,
Że kto na walkę samotną, rozpaczną
Patrzy tak zimno — tak jak ty patrzałaś, —
I nieraz rękę podnosi niebaczną
Zbroi, mieczami pobitej na ćwierci —        5
— Gdy śmierć wyniknie — będzie winien śmierci.

Gdyć powiedziano, ze mię morskie fale
Porwały zimnych ramieniem obręczy,
Ty urągałaś się samotnej chwale,
Co w morzu gasła nakształt młodej tęczy,        10
Ani myślałaś, że pieśni pogrzebne
Będą mi śpiewać Amfitryty srebrne.

Więc Nimfo! żadnem niewzruszona echem,
Nawet tem, które śmierć o ludziach gwarzy,
Dziś pozdrowiona bądź bladym uśmiechem,        15
Uśmiechem nigdy niewidzianej twarzy, —
Weź to za uśmiech spokojny człowieka,
Co w nim jest smutku — nie dojrzysz zdaleka.


Paryż, 11 lutego 1841.