Żyłem z wami, cierpiałem i płakałem z wami,
Nigdy mi, kto szlachetny, nie był obojętny,
Dziś was rzucam i dalej idę w cień — z duchami —
A jak gdyby tu szczęście było — idę smętny.
Nie zostawiłem tutaj żadnego dziedzica, 5
Ani dla mojej lutni, ani dla imienia; —
Imie moje tak przeszło, jako błyskawica,
I będzie jak dźwięk pusty trwać przez pokolenia.
Lecz wy, coście mnie znali, w podaniach przekażcie,
Żem dla ojczyzny sterał moje lata młode; 10
A póki okręt walczył — siedziałem na maszcie,
A gdy tonął — z okrętem poszedłem pod wodę...
Ale kiedyś — o smętnych losach zadumany
Mojej biednej ojczyzny — przyzna, kto szlachetny,
Że płaszcz na moim duchu był nie wyżebrany, 15
Lecz świetnościami dawnych moich przodków świetny.
Niech przyjaciele moi w nocy się zgromadzą
I biedne serce moje spalą w aloesie,
I tej, która mi dała to serce, oddadzą —
Tak się matkom wypłaca świat, gdy proch odniesie... 20
Niech przyjaciele moi siądą przy puharze
I zapiją mój pogrzeb — oraz własną biédę:
Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego 01 (Gubrynowicz).djvu/135
Ta strona została uwierzytelniona.
TESTAMENT MÓJ.