Ty głos cierpiący podnieś — i niech w tobie
Krzyknie i naraz poważnie zaśpiewa
Wszystko, co naród sądził, że śpi w grobie,
Albo się ze krwią ludzką w krew przelewa.
Bo nie ten, który z rdzy pancerz oskrobie, 5
Albo w mogile dawnej zajrzy trzewa,
Prochom dawny spoczynek naruszy,
Wiek pomknie — lecz ten, kto się dotknie duszy.
Mów, otwórz drogi Świętemu Duchowi,
Mów, a do niebios Bożych pokaż wrota; 10
Cały naród z ducha niech wysłowi,
Cały o przyszłość niech się zakłopota;
Niech dusze kładą za siebie, aż nowi
Obaczą się tu, jaśni jak z pod młota
Hamerni złoto wychodzi świecące, 15
Jagnięta pańskie na słonecznej łące.
Stój! stój! — gdy przyjdzie w powietrzu ów święty,
Wróci raj, naszą utracony winą,
Liczyć zaczniemy rok nowo zaczęty
Z Panem w jasnościach; pieśni nawet miną, 20
Poganie ducha pójdą ze zwierzęty
Otaczać obóz ducha, lecz poginą:
Światłość je miasta świętego uderzy,
Odejmie im głos, wzrost grobami zmierzy.
Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego 01 (Gubrynowicz).djvu/200
Ta strona została skorygowana.
TY GŁOS CIERPIĄCY PODNIEŚ...