Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego 01 (Gubrynowicz).djvu/307

Ta strona została skorygowana.
IV.

Gdym był jak anioł, co w niebo kołace,
A chciał swiadectwa czystym moim czynom,
Rzekł mi mój Ojciec: Takim jak ty synom,
Gdy są cierpliwi, — ja odrazu płacę.



V.

Dawniej mówiłeś, Janie: Majątku nie zjadłszy,
Gdy Polska zubożeje, ja będę bogatszy.
A teraz ci w kieszeni weksel każdy gada,
Że spadasz na majątku, gdy ojczyzna spada —
Tak ci miłość powszechną napędza do głowy        5
Srogi bat nauczyciel i kurs papierowy.



VI.

Zdrowy rozsądek z myślą walczył kolumbową
Tem, że pod globem ludzie chodzą na dół głową.



VII.

Napełń się przenajświętszym ducha Sakramentem
A w duchu będziesz rządził globem jak okrętem.



VIII.

Karty się dają wszystkie wytłómaczyć tuzem,
Niemcy Niemcem, — Francya ptaszkiem i Francuzem;
Polak się nie rozumie choć żyje od wieka,
Bo musi wprzód rozwiązać zadanie człowieka.



IX.

Otrzymawszy wprzód na to jednomyślną zgodę
Zgodzono się przedawać w pewnem mieście — wodę,
Jednego tylko potem człowieka złapano,
Który chciał dawać darmo — i ukrzyżowano.



X.

Chcesz wiedzieć, czem dziś byłby nasz kraj odzyskany
W trzydziestym pierwszym roku: to patrz na Hiszpany,