O krzyż Cię proszę modlitwą gwałtowną,
O krzyż i siłę pod rozdarciem ćwieka,
Całemu swiatu lampą tak cudowną
Stać się — gdzież większa jasność dla człowieka?
Panie! Nie jest to, Panie, modlitwa nabożna 5
Albo prośba rycerza, który o krew woła,
Panie! bo dych inaczej pokonać nie można
Tylko w smierci godzinie miłością anioła.
Pan Bóg kazał nam walczyć siłą każdą siłę,
Oszukać jedną tylko pozwolił — mogiłę.
Nie to człek duchowny, podług Zana słów,
Który swoją myślą tak wysoko strzela,
Że się nad Madonną dziwi Rafaela,
Lecz o tym człowieku, że duchowny mów,
Który chory, chromy, po stracone zdrowie 5
Pełznie do obrazu Panny w Częstochowie
I wraca zdrów.
Więc mowa narodowość stanowi niemiecką,
Mówisz Grymie? — Niech Pan Bóg ci da nieme dziecko.
Szli krzycząc: Polska! Polska! — wtem jednego razu
Chcąc krzyczeć zapomnieli na ustach wyrazu,
Pewni jednak że Pan Bóg do synów się przyzna
Szli dalej krzycząc: Boże! ojczyzna! ojczyzna.
Wtem Bóg z Mojżeszowego pokazał się krzaka, 5
Spojrzał na te krzyczące i zapytał: Jaka?
A drugi szedł i wołał w niebo wznosząc dłonie:
Panie! daj niech się czuję w ludzi milionie