Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego 01 (Gubrynowicz).djvu/355

Ta strona została przepisana.

nie || (a w) R; 35. rozczochra || (pod) R; Po w. 36. następują w R dwa przekreślone wiersze:

(I tak zajęczy)
(I znowu smiech rosnący w głowach pasożytnie
Z pod stołu jako szklanna harmonika zgrzytnie)

37. w którym już braknie oddechu || (braknie mu w piersiach oddechu) R; 38. Zakończy || (I) zakończy; dziecinna || (szklanna) R; 43. gdzie one jeszcze || (jej, w ktorym ona) R; 45. zaguby || (okrop) R;
W wydaniu »Pism pośmiertnych J. Słowackiego« (Lwów, 1866. T. I. str. 85—6.) pomieścił A. Małecki ten wiersz, dając tytuł »Matecznik«, Tekst z wydania Małeckiego, odbiegający prawie zupełnie od tekstu naszego; podaję poniżej, uzupełniając go wierszami dopisanemi w egzemplarzu prof. Małeckiego.

MATECZNIK.

Bóg, który łono wszelkich tajemnic odmyka,
Do tego ohydnego w duchu matecznika,
Gdzie duch z duchem się bije, a kość trupia z kością
Pozwolił wejść i oczy oswoić z ciemnością.
I zoczyłem okropną umysłów ruinę,
Oczy krwią zaszłe, twarze ołowiane, sine,
Żywe zwierzę, myślące o knucie i carze,
Dalej trupy i skryte na trupy cmentarze.
Tam jeśli który ludzkiej nie wytrwa ohydzie,
Pokorny, waryat blady, sam na cmentarz idzie
I kładzie się i kona od braci daleko:
Dlatego nigdy trupów za sobą nie wleką,
Ani się pokazują śród ludzi ze łzami,
Ani krzyku usłyszysz, stojąc pod oknami.
Pośrodku tron ujrzałem... zbroczony i czarny,
Na którym usiadł straszny duch — niedźwiedź polarny,
Figura z krwi i ciała, ohydna i tłusta,
Mocarz zapowiedziany w proroctwie oszusta.
Przed jego pożyczoną od Mongołów mocą
Szkielety waryatów kładną się, gruchocą,
Podlą się i za podłość mu składają dzięki: