Przez omyłkę opuszczono w druku w tomie X. na str. 445. następujące dokończenie »Pamiętnika z lat 1817 — 1832«.
Wracam z wieczoru muzykalnego od panien Pinard: bardzo mnie tam dobrze wszyscy uważają; widziałem, że będące tam panienki patrzały na mnie z ciekawością, tak jakby już im kto o mnie uprzednio gadał. Najwięcej rozmawiałem z Korą. Siedzieliśmy przez największą część wieczoru trochę opodal od koła, bliżej fortepianu. W ciągu jednej aryi, obróciła się do mnie i powiedziała... »przyjdź we czwartek«, »dlaczego we czwartek?« zapytałem ciekawie... zarumieniła się i potem dodała »będę samą... Nelly jedzie na lekcyę śpiewania« a potem zapytała »czy przyjdziesz?« Tak mnie zdziwiło to rendez-vous, na które się młoda dziewczynka odważyła, że odpowiedziałem jej obojętnie »nie wiem«. Potem przyrzekłem przyjść. Biedna dziewczynka nie chciała mnie pocałować, kiedym był raz ostatni i teraz tego żałuje... Widzę, że o jej miłości wszyscy domowi i nawet obcy wiedzą. — Odebrałem list od Zienkowicza, skończył go słowami — twój do śmierci... te słowa przez Zienkowicza, tak blizkiego śmierci, napisane, rozczuliły mię. Przed wyjściem na wieczór miałem wizytę Lemana.
Dzień zwyczajny, wieczorem Skibicki był u mnie, prosił abym napisał poemat drwiący o luminarzach naszych... dobra rada!... zrobiłbym sobie tylko nieprzyjaciół.
Zrana długo u mnie siedział Rymgajło, potem Januszkiewicz, wieczorem byłem u Podczaszyńskiego, chciałem aby nie drukował Ody i natomiast dawałem mu kilka