wiadał, rzekła znów cicho do mnie: »L’hiver vous viendrex avec nous aux bals, n’est-ce pas? — »Qu’est-ce que j’y ferais?« odpowiedziałem, »je ne danse pas la contredanse« — »Qu’est-ce que cela fait«....
. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
.... czytaj Natchezów Chataubriana i opowiadaj o sobie awanturę dwóch wiernych przyjaciół z drugiego tomu, którzy się palą w ogniu i topią razem... Zdaje mi się, że uczuł sens tych słów, bo mi nic nie odpowiedział... i zamyślił się... Po kawie szliśmy dalej i znów nas zastanowił teatrzyk: na nim dwie maryonetki biły się i gadały, ale popiersia ich tylko widać było ze skrzyni... Stanęliśmy a Skibicki rzekł: »czy wiesz, że to są dwie ręce tego, co pokazuje i siedzi w skrzyni, które są tak ubrane... Znów kładliśmy się od śmiechu, patrząc na tłum ludzi, który stal około skrzyni i na dwoje rąk będących bohaterami tragedyi... »Jeden z tych bohaterów, rzekłem, pewnie mocno drugiego nie uderzy...« Idziemy dalej, aż namiot, w którym na tablicy wisi malowany afisz, obwieszczający, że w namiocie znajduje się dziecko 6-cio letnie, mające na lalce oka napisane exerque(!) Napoleon Empereur, białemi literami... Radziłem Skibickiemu, patrząc na mat de cocaqne, stojący blizko, aby kiedyś w kraju opowiadał, że my dwaj przyprowadzeni do głodu, po wycierpieniu okropnej nędzy, leźliśmy z rozpaczą na taki maszt i zdobyliśmy: on łyżkę, a ja zegarek; zalecałem jemu, aby nędzę naszą uprzednią strasznemi kolorami malował, a tak każdy o eskaladowaniu masztu uwierzy. O godzinie 9 tej wróciłem do domu. Odebrałem list od Zawierskiego, gdzie mi najczarniejszemi kolorami maluje południową Francyę.
str.
|
160 | w.
|
5 | krainę | ma być | krainę, |
»
|
161 | »
|
3 | obłoka; | »
|
obłoka, |