ruchliwej, ognistej fantazyi wynosi Słowackiego wysoko po nad poziom współczesnych mu poetów, przepychem obrazów przewyższa nawet Mickiewicza — brak mu wszakże jego równowagi i harmonii.
Syn wychowańca szkoły krzemienieckiej, (która w dziejach naszej oświaty zapisała się jako szkoła rozsadnicza wolnomyślności) i szlachetnej ale trochę czułostkowej matki, pozostał Słowacki na zawsze marzycielem, w rozdźwięku między ideałem a rzeczywistością, w rozterce między głową a sercem.
Miał przytem w sobie coś z natury bluszczu, owijającego się około dębów, jakimi byli dla niego w młodości Byron — Szekspir i Dante w okresie dojrzałości, na schyłku Kalderon a przez całe życie — geniusz opiekuńczy matki. Dusza jego podobna była do rozkołysanego morza, którego przezrocze odbija na chwilę, acz w falistych liniach, każdą gwiazdkę wysuwającą się z horyzontu. Życie, oderwane od rzeczywistości, podsycało tę wrażliwość, tak że ten niedościgniony mistrz słowa, posiadający na swej palecie takie zasoby kolorystyki, zapożyczał się u obcych na opędzenie najniezbędniejszych potrzeb. Snać w skarbnicy idealisty były brylanty, ale brakowało monety zdawkowej, powszechny kurs mającej.
Twórczość poetycka J. Słowackiego, oddzielona niby dwoma słupami granicznymi: powstaniem listopadowem (1830) i rewolucyą lutową (1848), wystrzeliła na schyłku trzeciego pziesiątka najpiękniejszym kwiatem.
Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T1.djvu/012
Ta strona została skorygowana.