A chcąc dowieść jak wielce cnotę twą miłuje,
190
W zawdzięczenie ci Papież daje i daruje,
I wszelkiéj władzy tobie Mindowe użycza,
Nad wszystkiémi krajami, które w dalsze lata
Zagarniesz mieczem Rusi, u Towtwiła brata,
Lub zyskasz na Danielu xiążęciu z Halicza.
195
Czy to szyderstwo? piérwszy raz papiezka mowa
Zabłądziła aż w Litwy ponure krainy;
Pół dnia płynęły słodko twe miodowe słowa,
Z truduościąm rzecz wyśledził wśród słów plątaniny.
Cenię łaskę Papieża — korzystać z niéj będę,
200
Zatrzymam pewno kraje które sam zdobędę,
Nikomu nie ustąpię mojéj pracy plonu;
Wezmę kraje zdobyte na Haliczu, Rusi,
A gdy się uda, kraje waszego zakonu.
Papież gdy tak rozdaje, sam wiele miéć musi,
205
A stąd rzecz uważając, łatwo teraz wnoszę,
Że mu na olej, Litwy niepotrzebne grosze.
Ze złéj widziana strony rzecz złą się okaże,
Lecz wierzaj mi najlepsze są chęci Papieża.
Patrz jaką drogą świętość przysyła ci w darze;
210
Jéj straży twoje ciało i duszę powierza;
Ona ustali cnoty, zgasi złe zapały,
Pewnie wiesz jak Sebastjan z cnót swych znakomity
Skonał męczeńską śmiercią — oto drzewce strzały,
Którą ten święty został na krzyżu przebity,
215
Obficie napojone we krwi Sebastjana.
Dam ci podobną świętość dla Papieża pana.
Ten sztylet od dzieciństwa wisi mi u boku,
Pił krew starców i niewiast — i tkwi mi w pamięci
Że kiedy umiérali, w tym ofiar natłoku,
220
Było kilku tak świętych, jak są wasi święci,
Cóż to? drzysz.