Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T1.djvu/050

Ta strona została przepisana.
HEJDENRICH.

O Mindowe! godzien Boskiéj kary,
Ten kto wiarę przyjąwszy bluźni przeciw wiary!
Z naszéj ręki niedawno wziąłeś tytuł króla,
Jeszcze nowa twa godność niepewna i drząca,
       225 Wiész jak czarno pisana nasza Rzymska bulla,
Dawnych królów, cesarzów, z dawnych tronów strąca,
Jednym pociągiem pióra, bez sporu, bez bitwy.

MINDOWE.

Kiedy nie będę królem, będę xięciem Litwy,
Będę was darł i palił, rabował i łupił.
       230 I teraz nadtom drogo tytuł króla kupił,
Jeśli miałbym pochlebiać i ważyć w umyśle
Słowa które wymawiam, mówiąc to co myślę.
Ci wolno nie gadają których jarzmo gniecie.
Ale mnie kto da prawa? kto mi zwiąże mowę?
       235 Czy jest gdzie jaki drugi Mindowe na świecie?
Albo może wasz Papież jest drugi Mindowe?

HEJDENRICH.

Panie! oba innémi przemawiajmy słowy.
Przez usta posła Papież uczucia wynurza,
Zakończę więc poselstwo —

Wskazując na niesione przez Dowmunta wezgłowie.

Oto złota róża,
       240 Dla twojéj panie żony — Litewskiéj królowy.

MINDOWE.

Dla mojéj żony? dawno umarła mi żona.
Czyż nie wié o tém Papież?

HEJDENRICH.

Przebacz błąd Papieża.
Ale ta ciemna Litwa lasami omglona
Zasłania cię przed światem; zamku twego wieża
       245 Jest niższą niż te sosny. Komuż złożę dary?

MINDOWE.

Matce mojéj...