Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T1.djvu/051

Ta strona została przepisana.
HEJDENRICH.

Święconéj nie przyjmie ofiary.

MINDOWE.

Posłuchaj więc krzyżaku, złóż je przed Aldoną,
Jest siostrą mojéj żony, będzie moją żoną.
Niech tu stanie Aldona.

Jeden ze straży wychodzi.

       250 Wy! głowie kościoła
Odnieście te wyrazy... Choć korona złota,
Z lekkiéj blachy, zaledwo dotyka mi czoła;
I gdyby nie przecudna jéj liści robota,
Ledwie kilka florenów zaważy na szali;
Jednak wdzięcznie przyjmuję dar Papieża Pana,
       255 Lekką jak liść koronę żelazo ustali.
Jakiż tron jest świetniejszy? czyli Ruś znękana,
Gdzie xiążęta stargawszy krwi związki przyjazne,
Lodowaty kraj niszczą sprzecznemi zamachy.
Już Halicz drzy przede mną — jedne tylko Lachy,
       260 Rosnącéj Litwie piersi stawiają żelazne.

Aldona wchodzi.

Oto jest piérwsza z dziewic Litewskiego grona,
Sprawiaj twoje poselstwo.

HEJDENRICH, do Aldony.

O ty! któréj skronie
Wkrótce uwieńczy Litwy złocista korona;
Przyjm różę którą Tybru wychowało błonie,
       265 Tam pod wiary promieniem złote rosną kwiaty.

ALDONA.

Źle się zgadza blask złota, z żałobnémi szaty,
Miałam męża — mam męża — jeśli jeszcze żyje
On się tuła po świecie... Przysięgłam mu wiarę
Nigdy korona moich skroni nie okryje.
       270 Ale wdzięcznie przyjmuję Papieża ofiarę,
Czuję, wkrótce z tym zimnym rozstanę się światem,
Ten kwiat niezwiędły będzie mym śmiertelnym kwiatem.