Oby już prędzéj rzucić Litewskie krainy.
Hermanie! oto wracam z królewskiéj biesiady,
Radość niezwykła wrzała pomiędzy Litwiny,
Ja jeden byłem smutny! jeden tylko blady.
5
Dzikie ich uczty. Słuchaj! w granitowéj sali,
Wokoło stół dębowy puharami błyska;
W środku komnaty ogień z modrzewiu się pali,
I w koło wieje dymem, wkoło iskrą pryska.
Sześciu Litwinów w burkach bez ruchu jak głazy,
10
Unosili nad stołem smolnych sosn pochodnie,
Jako żywe świeczniki. Gwar, dzikie wyrazy!
Na lica miód przywołał występki i zbrodnie.
Dziwnie się wydawałem ja — mieszkaniec Rzymu
Wśród téj niesfornéj zgrai — mój krzyż brylantowy
15
Ledwo blaskiem rostrącał czarne kłęby dymu...
Hermanie! oby prędzéj rzucić dwór Mindowy.
O Panie! nie czas teraz rwać z Litwą przymierze,
Nie są przygotowani do wojny krzyżacy;
Jeden krok nierozmyślny korzyść nam odbierze,
20
Z długich naszych podstępów, z misjonarskiéj pracy.
Gdyby Mindowe umiał korzystać z téj pory,
Przycisnąłby i zgnębił krzyżackie klasztory.