Prawda, trzeba lwa głaskać. Lecz wyznam ci bracie,
Że mi w niesmak już idzie poselstwo Papieża;
25
Mam sławny miecz komtura, mam serce rycerza.
Jednak bawię tu dotąd! bawię w mnisiéj szacie!
I nad to, muszę podle mnicha obyczajem,
Starać się wziąść przewagę podstępnémi słowy.
Dawniéj krzyżak pogardzał tym xięciem i krajem,
30
A teraz jam spowiednik? jam sługa Mindowy!
Czy pamiętasz Hermanie braciszka zakonu,
Który przybył tu z nami, nosił róży znaki,
Nazywany od braci synem Albijonu;
On zniknął teraz, żadnéj nie mamy poszlaki...
35
Jeśli Mindowe zgwałcił tajemne umowy?
Jeśli się targnął z mieczem na sługę kościoła?
Słusznie zakon oburzy postępek takowy,
I krew brata naszego o krew Litwy wola.
Rycerz o którym mówisz w więzieniu zamknięty,
40
Nie oburzaj się — Litwin nie wart tych zabiegów.
On poganin, zagnany aż do Niemna brzegów,
Chroniąc się przed Mindową, przybrał habit święty,
I znów pod tą opieką wrócił utajony,
Szukać wydartéj sobie przez Mindowę żony,
45
Ale go nie zbawiły nasze święte szaty.
Wczoraj, kiedym w ogrodzie odmawiał modlitwy,
Odkryłem jego wieżę i przez okien kraty
Miecz mu podałem ostry.
Zbawiasz syna Litwy...
Nienawidzę Litwinów! pocóż z taką pracą
50
Nawracać ich na wiarę? jakież stąd korzyści?
Chrzest nie zgasi wzajemnej ludów nienawiści,
Mogliby płacić haracz — a teraz nie płacą.
W nas zgaśnie duch rycerstwa, zakonu granice
Otoczą zewsząd tylko przyjazne krainy;
55
Pójdziemyż ścigać błędne po stepach xiężyce?
Ha! chyba z morzem walczyć! lub nurtami Dzwiny!
Wygaśnie duch rycerski... Idzie Litwy xiąże...