Trzeba znów przybrać postać podłości pokory,
Jak jaszczurka zamorska zmienne mam kolory:
60
Lecz jestem posłem, straszna przysięga mnie wiąże,
Cały zakon w Legata przedstawiam osobie.
Wielki królu Bóg z tobą!
Pozdrowienie tobie!
Panie tyś pomięszany? wzrok zamglony wróży
Jakieś tajne zamiary, znamię wnętrznéj burzy.
65
Zapewna niedość jeszcze ustalony w wierze,
Nie umiész zbroić serca przeciw troskom świata;
Niepewny Boga który z nieba czuwa, strzeże,
Niepewny jaka w niebie dla cnoty zapłata.
Modlitwą prędko ziemskie rosproszysz zgryzoty.
70
Modlić się? dzisiaj wziąłem ten różaniec złoty,
Ostrzem sztyletu święte przebiegałem ziarna;
Lecz na sztylecie była krew śpiekła i czarna,
Niewiém czyja? i kończyć nie mogłem pacierzy.
Królu! jeśli twe serce żałuje i wierzy,
75
Bądź spokojny! nasz kościół nigdy nie zostawi
Twéj wiary bez nagrody, żalu bez pociechy,
Litościwy odpuszcza, kocha, błogosławi.
Odkryj nam skryte myśli, wyspowiadaj grzechy,
Nic nie ukrywaj synu, a sługa ołtarzy
Rozwiąże je na ziemi.
I któż się odważy
80
Zajrzéć w głąb tego serca, w tę przepaść rospaczy
I zbrodni... Kto? ty, trwożny mieszkaniec klasztoru
Ja sobie nie przebaczę, nikt mi nie przebaczy.
Najmniejsza z moich zbrodni, a wielka z pozoru,
Żem się krwią zmazał —