I wejście mnogą wartą zabespiecza...
Pan Brzeżan z mieczem stał w obec Tatara...
65
Lecz patrzcie! patrzcie! Tatar dobył miecza;
Patrzcie! o zgroza! to miecz dobrze znany!
Nad emalii zaćmionym lazurem,
Obraz Najświętszéj Panny malowany,
I obraz krzyża — pod krzyżem, na dole,
70
Herb, jakby srebrne xiężyca półkole
I gwiazda, nad nią hełm ze strusim piórem.
Błysnęły szabli obrazy święcone,
I padł Starosta na twarde granity.
Zaśmiał się Tatar, śmiéchem obudzone
75
Zabrzmiało echo... Był to jęk kobiéty.
Była to maska nieznana nikomu,
Którą brylantów moc wielka pokrywa.
Śmiéch usłyszała i jakby od gromu
Zadrzała, padła na głaz jak nieżywa;
80
A Tatar przybiegł i padł na kolana.
Cuci ją, węzły ściéśnione rozrywa;
Twarz jego była straszna, obłąkana,
Chwycił ją w dłonie, unosił przez ganki,
Ona jak martwa była w jego dłoni;
85
Z głowy różane pospadały wianki,
I włos się rozwiał, pełny słodkiéj woni,
Rozwiany spływał aż do stóp Tatara.
A strasznie bladą była twarz dziewicy.
Budzi się — gdzież jest? w zamkowéj kaplicy,
90
A przed nią postać jak przeszłości mara.
Dokoła było i straszno i ciemno,
A xiężyc mury oświécał kościoła.
— „Tyż to mój luby? tyż to jesteś ze mną?
Zaklinam ciebie, zdéjm zawoje z głowy!
95
Niech cię obaczę — rysy twego czoła...”
I zdjął Bielecki turban muślinowy,
Anna spojrzała, i padła omdlona.
Znów po niéj życia rozlały się ślady,
Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T1.djvu/139
Ta strona została uwierzytelniona.