Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T1.djvu/175

Ta strona została przepisana.
SCENA PIĄTA.
ASTROLOG, BOTWEL.
BOTWEL, zamyślony.

Czemuż wszedłem w te progi? muszę być szalony!
Obaczyć przyszłość? zajrzéć w dno prawdy kielicha.
Przyszłości mi nie kryją nadziei zasłony,
Lecz przed śmiercią zasłona mgły tajemna, cicha,
       5 Śmierć we mnie uśmiéch budzi, zasłona odkryta
Może zgasi ten uśmiéch?... I czegoż żądałem!
Tak, kto wié co ten starzec z duszy mi wyczyta?
Może mi to odkryje czego sam nie śmiałem
Dotąd odkryć przed sobą? przepaść mi odkryje;
       10 Nad brzegiem się obudzę i w otchłań się rzucę.
Zgłębić przyszłość? niech tylko obecność przeżyję!
I czegoż tu przyszedłem? — tak — wrócę się — wrócę.
Nie, już się stało, tak jest stało się — zostanę.
Starcze czytasz w przyszłości?

ASTROLOG.

Gwiazdami pisane
Zgłębiłem tajemnice.

BOTWEL.

       15 Powiédz mi więc szczerze,
Czy wierzysz w twe wyroki?

ASTROLOG.

Wierzę — jak w śmierć wierzę.

BOTWEL.

Nigdy nie mylą?