Sama jestem. Gdzież Paź mój? dotąd nie powraca.
Czémże czas sobie skrócę? tak pomału płynie!
Najmilsza to godzina gdy mię zajmie praca,
Kiedy się kwiat na płótnie pod igłą rozwinie,
5
Gdy jak wiejska dziewica siądę za krośnami.
Lecz jak mało tych godzin, wiecznie! wiecznie w tłumie,
Podejrzliwych, nieczułych; ich łzy nie są łzami,
Uśmiéch nie jest uśmiéchem, nikt mnie nie rozumie.
Gdybym tak oświecona blaskami klejnotów,
10
Zeszła do niskiéj chaty gdzie lud mój przebywa;
I spytała wieśniaka, czy królowa Szkotów
Jest szczęśliwa? odpowié: musi być szczęśliwa!
Byłem niegdyś w stolicy, widziałem pałace,
Widziałem oświecone okna jéj komnaty;
15
A ja nędzny do grobu skazany na pracę,
Mchem i zielem porasta strzecha mojéj chaty,
W pocie czoła uprawiam te skaliste góry;
Widziałem groby królów, na grobach marmury,
A prosty grób wieśniaka ciemny wrzos pokrywa:
20
Tak królowa szczęśliwa — musi być szczęśliwa.