Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T1.djvu/199

Ta strona została przepisana.

Pokazywać je będą, patrzcie! oto róże
Marji Stuart Szkockiéj, anioła w koronie.

MARJA, dając mu kwiaty.

Nie odmówię twéj proźbie, lecz zamiaru bronię,
       75 Weź te kwiaty, lecz kwiaty niegodne ołtarza.

Henryk wchodzi tajemnémi wschodami i staje za krzesłem Marji niepostrzeżony.
RIZZIO.

Pani! jestem twym Paziem — Paź ciebie zaklina,
Daj mu ten wachlarz, powiew twojego wachlarza
Ma jakąś woń czarowną, woń co przypomina
To gór Szkockich powietrze; nieraz w kraj daleki
       80 Przyniesie zapach róży co ciebie otacza,
Wtenczas zamknę na chwilę złudzone powieki,
Marzyć będę...

MARJA, z uśmiechem.

Królowa Paziowi przebacza;
Rizzio nie śmiałby do niéj użyć takiéj mowy.
Paziu! czy mi nie zechcesz korony zdjąć z głowy?
       85 Dobrze żeś nie zapragnął purpurowéj szaty?
Dobrze żeś na wachlarzu przestał.

Daje mu wachlarz.
RIZZIO.

Dzięki tobie!