Ta strona została przepisana.
SCENA DZIESIĄTA.
BOTWEL, sam.
On żyje jeszcze?... w dobrą trafiłem godzinę.
Wieki trzebaby czekać na takie wyznanie,
A teraz ją zdradziły, rospacz, obłąkanie.
Myśl zemsty w niéj ukrytą jako kwiat rozwinę;
5
Piękny kwiat, choć zatrute owoce wyradza.
Teraz chyba szatana wyrwie mi ją władza!
Serce się moje kobiét łzami nie rozczula...
Chce, żebym myśl jéj odgadł? nie — ja nie rozumiém!
Aż mi powié: Botwelu! zabij! zabij króla!
10
Za mniejszą cenę nie chcę zabijać — nie umiém.
KONIEC AKTU TRZECIEGO.