Błąkam się jak wyklęty, słuszna kara Boża,
Zbłąkana wyobraźnia blade widma roi,
Zgryzoty przy węzgłowiach stoją mego łoża.
O! nie, przypatrz się, królu, tylko błazen stoi.
5
Tak błazen tylko, wszyscy już mię opuścili.
Oświécam widma, bladą umysłu pochodnią.
Każdy kamień korony obciążyłem zbrodnią,
Ich ciężar głowę moją do grobu nachyli;
Przeważa mię korona.
I ja równie błądzę.
10
Oto czapka w królewskich pokojach wytarta,
Dotąd na niéj zdobyte wieszałem pieniądze;
Wkrótce czapka od błazna będzie więcéj warta,
I wkrótce mnie samego ciężarem przeważy.
Nie trzeba nadto wielkich ciężarów na głowie,
Dość rozumu i głupstwa.
15
Paziu! w twojéj mowie
Więcéj widać rozsądku niż śmiéchu na twarzy.
Ale gdy mnie widmami myśl drząca otoczy,